Po zachwycie "Francuską suitą" byłam ciekawa jak Irène Némirovsky poradziła sobie z krótszą formą. Uważam, że znakomicie. "Bal" to utwór niewielki objętościowo, miniatura literacka. Podzielony na sześć części daje wrażenie, że to kolejne akty dramatu. A jednak to proza.
"Bal" to fragment z życia rodziny Kampfów, francuskich dorobkiewiczów, nowobogackich, parweniuszy, aspirujących do wyższych sfer. Przywództwo w tych staraniach wiedzie pani Kampf, pan Kampf nie za wiele ma do powiedzenia, godząc się na kaprysy żony.
Zatopiła się głęboko w marzeniach.
- Hrabia Kampf, hrabina Kampf, po prostu – szepnęła.- To brzmi nieźle.
Czternastoletnia córka Rozalii i Alfreda to ofiara przemocy domowej, głownie ze strony matki. Już na pierwszych stronach mamy tego przykład - wyzywania, poniżania, popychania, trącania, rozkazywania. A przecież dziecko to też człowiek - niemal każdy zna te słowa Janusza Korczaka. No właśnie, człowiek. Z całym bagażem uczuć, radości, smutków, dobra, ale też i zła. Antolka jest nie tylko wrażliwą dziewczynką, ale również wnikliwą obserwatorką i tylko... człowiekiem. Pod wpływem niesprawiedliwego traktowania budzi się w niej "ciemna strona mocy". Antolka perfidnie jej używa, mszcząc się na rodzicach. Nie zdradzę, o co chodzi, bo w ten sposób streściłabym całą fabułę.
Stwierdzam również, po raz kolejny, że Irène Némirovsky miała niezwykły dar opisywania ludzi – ich wyglądu, ale też osobowości. Chociażby opis Antolki: Był to czternastoletni podlotek, wysoki i płaski, o zwykłej w tym wieku bladej twarzyczce, tak nikłej, że w oczach dorosłego człowieka wydawać się musiała plamą, jasną, krągłą, bez wyrazu, o powiekach spuszczonych, podkrążonych, o małych, zaciśniętych usteczkach… Czternaście lat… piersi, które ukazują się pod wąską suknią pensjonarki i krępują ciało, słabe, dziecinne… duże stopy i cienkie ramiona z czerwonymi dłońmi przy końcu i palcami zaplamionymi atramentem, a które – kto wie? - czy nie staną się pewnego dnia najpiękniejszymi rękoma świata?… Kark zgarbiony, włosy krótkie, bez koloru, suche i lekkie...
Antolka szczególnie przygląda się klęsce matki, w której po porażce dokonuje się przemiana i córka staje się dla niej dobrym dzieckiem. Następuje nieoczekiwana zamiana miejsc. Tutaj zabrakło mi dobitniejszego opisania przemiany matki, bo córka zmienia się na naszych oczach przez całą książkę, by dojść do celu. U matki jest to chwila i nie możemy być pewni trwałości tej przemiany, a może taki był zamysł autorki? To była sekunda, ten nieuchwytny moment, kiedy „na drodze życia” spotkały się obie, jedna wstępując, druga zagłębiając się w cień. Ale nie wiedziały o tym.
"Bal" określany jest mianem satyry społecznej. I jest nią, opisując Kampfów, ich kuzynkę Izabelę, nauczycielkę Antolki oraz zaproszonych gości, których poznajemy tylko z rozmów państwa Kampf. Znałem kogoś, kto widywał ją często w domu publicznym w Marsylii, tak, tak, zapewniam cię… Ale od tego czasu upłynęło koło dwudziestu lat; małżeństwo oczyściło ją zupełnie, przyjmuje ludzi z najlepszego towarzystwa (…).
Mnie jednak najbardziej zapadła w pamięci wspomniana przemoc wobec dziecka. Irène Némirovsky pisze o tym, co czuje Antolka, jak coraz bardziej nienawidzi rodziców. To jedna z tych książek ku przestrodze - czasami warto się zastanowić, co mówi się do dzieci, jakich argumentów używa, jak się je traktuje. Nieodpowiednio użyte słowa, rzucone w gniewie, mogą do nas wrócić rykoszetem.
Mogłabyś – krzyknęła – ruszyć się z miejsca, kiedy widzisz matkę, smarkata, co?
… twoje zachowanie doprowadzi mnie do rozpaczy...
Zamknij usta, oddychaj nosem.
I nie ruszaj nozdrzami, proszę cię.
Wolę sobie pójść, niż widzieć tę minę przed sobą.
Prędzej, bez gadania! Wynoś się albo…
Wiele jest z psychologii dziecka w "Balu".