Każdy ma jakieś marzenia, plany. Może to być zmiana pracy, wymarzony wyjazd, wybór studiów, czy planowanie jakiejś uroczystości lub innego wielkiego wydarzenia w naszym życiu. Jednak obojętnie, co by to nie było, życie potrafi zrewidować nasze postanowienia, wywracając wszystko do góry nogami.
Dla Natalii takim marzeniem miały być jej pierwsze zagraniczne wakacje – podróż na Korfu. Jednakże to, co miało być niesamowitą przygodą, obraca się w pył, gdy parę godzin przed odlotem jej chłopak Tomek zryw z nią. Lecz mimo załamania dziewczyna nie poddaje się i postanawia polecieć sama.
Michał ma dość, chcąc coś zmienić, uciec od przeszłości wyjeżdża w to samo miejsce, co Natalia. Dwoje nieznajomych Polaków z życiowymi turbulencjami spotyka się na tej pięknej greckiej wyspie. Może życie wcale nie jest takie okrutne? Co wyniknie z tej niespodziewanej znajomości? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?
Nieraz pisząc recenzję, mówiłam o rollercoasterze uczuć zaserwowanym nam przez autorów. Wtedy naprawdę je czułam, ale teraz po przeczytaniu „Bądź moim marzeniem” autorstwa Moniki Michalik ten „rollercoaster” nabrał innego głębszego znaczenia. Książka, która na początku wydaje się romansem jak z harlequina, nagle staje się historią o walce, bólu, niedowierzaniu, ale też prawdziwej miłości.
Na początku autorka zabiera nas na malowniczą grecką wyspę, idealnie oddając jej charakter. Monika Michalik maluje słowem greckie krajobrazy do tego stopnia, iż zamykając oczy, widzimy piękno zachodzącego słońca, promienie odbijające się od wody, czy jej kolor, który zmienia się od pory dnia. Zmysłami wyobraźni możemy poczuć otaczające bohaterkę zapachy, poczuć smak kumkwatu. Prawda, że idealnie?
Jednak im dalej zagłębimy się w historię Natalii, tym książka staje się trudna, emocjonująca, powiedziałabym, że mroczniejsza, poważna. Autorka wprowadza nas do świata, w którym trzeba zmierzyć się z najgorszym wrogiem człowieka. Wrogiem, z którym nieraz przegrywa się bitwy, ale każdy robi wszystko, żeby wygrać wojnę. Tę część książki cechuje realizm, tym bardziej że autorka oparła ją na własnych przeżyciach. Monika Michalik pokazuje, jakie emocje towarzyszą chorym, jak trzeba przewartościować nagle swój światopogląd, jak rzeczy, które wydawały się ważne, nagle stają nieistotne.
Taka niepozorna okładka, a skrywa w sobie historię z całą gamą uczuć. Nie jest to powieść, którą zabiera się ze sobą na plaże i czyta dla relaksu pod parasolem w otoczeniu piękniej pogody. Dlaczego? Bo historia opisana w książce sięga do najgłębszych zakamarków naszego serca, powolutku je niszcząc. „Bądź moim marzeniem” powoduje, że łzy lecą strumieniami z oczu, a wokół nas leży pełno zmiętych chusteczek.
Podsumowując: Monika Michalik stworzyła historię sięgającą głęboko w nas, wypruwającą nasze emocje na wierzch, historię, od której ciężko się oderwać, bo człowiek chce się dowiedzieć, jaki będzie wynik tej okrutnej wojny. „Bądź moim marzeniem” nie jest książką, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę i o niej zapomina, to historia, która długo zostaje w nas. Gorąco polecam!