Pewnie większość fanów fantastyki zna Katarzynę Berenikę Miszczuk. Jestem jej fanką od blisko pięciu lat, gdy po raz pierwszy sięgnęłam po książkę “Ja, diablica”. Humor w książce od razu mnie porwał, oraz fakt, że cała historia opiera się na młodej diablicy Wiktorii, która popełnia tyle zabawnych błędów, że nie mogłam się od niej oderwać pięć lat temu i teraz. Kupowałam każde kolejne wydanie tego cyklu. Tym razem dostaliśmy nową okładkę, niby prostą ale jako okładkowa sroka, znów jestem zachwycona. Wydawnictwo Mięta rozpieszcza nas nowymi wydaniami serii, które zachwycały nas wiele lat temu i za to jestem im wdzięczna.
Co robi człowiek, jak umiera? Pewnie czeka go targ o jego duszę. A co powiecie na pomysł, żeby wybrać sobie miejsce, gdzie możecie spędzić wieczne życie po życiu? A Piekło, to nie jest miejsce ciągłych męczarni, a piękne miasto Los Diablos, pełne pokus i świetnej zabawy. Nie spotkacie w nim morderców, złych ludzi, raczej takich, którzy chcą się zabawić w wiecznym życiu po życiu. W końcu legendarne imprezy u Lucyfera to nie lada gratka. A co dopiero ma mówić dziewczyna, która po swojej niespodziewanej śmierci, otrzymuje posadę diablicy. W piekle nie ma dużo diablic, a raczej jest tylko jedna, a teraz do tej jedynej diablicy dołącza Wiktoria. Wiktoria nie za bardzo orientuje się jak umarła, więc rozpoczyna swoje małe, prywatne śledztwo. Niekiedy pomaga jej w tym druga diablica, niekiedy przystojny Beleth, a niekiedy Azazel, prawdziwy diabeł z piekła rodem. Jednak w sercu diablicy Wiktorii jest tylko tyle miejsca, by pomieścić w nim miłość do Piotrusia. Piotrusia, za którym Wiktoria tak tęskni, że postanawia dla niego wrócić na ziemię.
Wyobrażaliście sobie kiedyś, jak wygląda piekło?
Ja nie, ale jeśli wygląda jak Los Diablos i są w nim takie przystojne diabły, to ja się na takie piekło piszę i proszę o trzymanie miejsca dla mnie.
Jak wiecie, uwielbiam humor w książkach, im więcej go tym lepiej. A cały cykl o diablicy Wiktorii jest przepełniony humorem. Jednak nie tylko znajdziecie w niej humor. Mamy tu mieszankę piekielnej fantastyki, komedii kryminalnej i odrobiny romansu. Ja znam już wszystkie cztery tomy i nie mogę się doczekać informacji o kolejnych okładkach. Faktura i zdobienia “Ja, diablica” Katarzyny Bereniki Miszczuk, wydanej przez wydawnictwo Mięta to prawdziwe cudo i mi jako okładkowej sroce, wszystko się podoba w tym wydaniu.
Oprócz diabłów, diablic i samego Lucyfera poznamy Śmierć i anioły. Wszystkie postaci wprowadzają wiele w całą tę historię i nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich zabraknąć. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć kota Behemota, którego uwielbiam, jak praktycznie każdego kota w książkach.
Piekło przedstawione przez autorkę jest czymś innym, niż do tej pory się spotykałam w książkach, jednak jest to bardzo przyjemna wizja, idealna do takiej lekkiej historii.
Bohaterowie w tej książce są barwnymi postaciami, trochę przerysowanymi, ale to Piekło, tam wszystko jest przerysowane i tak jakby lepsze.
Autorka napisała pierwszą wersje “Ja, diablica” mając zaledwie 19 lat, od tamtej pory autorka napisała wiele wspaniałych książek, jednak to do Diablicy Wiktorii, będę miała największy sentyment. Obecnie cykl ma cztery tomy, liczę, że autorka jeszcze coś dopisze do tej historii, byłabym bardzo wdzięczna i przeszczęśliwa.
Uwielbiam Azazela, który jest totalnym intrygantem i gdyby nie on, w tym Piekle wiałoby nudą. Obiecuję, że nie będziecie się nudzić podczas lektury. A nowe wydanie wydawnictwa Mięta, dodatkowo da wam przyjemne wrażenia wizualne. Dziękuję bardzo za książkę wydawnictwu Mięta.