„Dusze przemierzają wieki, jak chmury przemierzają niebo i choć ani kształt chmury, ani barwa, ani wielkość nigdy takie same nie zostają, ciągle jest chmurą. I tak samo z duszą jest. Kto rzec może, skąd chmura przywiała? Albo kto tą duszą będzie jutro?”
Dokładnie 7 listopada 2012 roku, na krótko przed premierą filmu o tym samym tytule, Uczta Wyobraźni Wydawnictwa MAG wzbogaciła się o kolejny bestseller wart naszej uwagi - "Atlas Chmur" autorstwa Davida Mitchella. Ten brytyjski pisarz napisał zaledwie cztery powieści. Dwie z nich, w tym omawiany w tej recenzji "Atlas Chmur", bez większych trudności zdobyły uznanie wśród krytyków literackich i czytelników, a także zostały nominowane do najbardziej prestiżowej brytyjskiej Nagrody Bookera.
Gdybym za każde "Och!" wypowiadane w zachwycie podczas lektury dostawała 10 zł, to już od dawna stać by mnie było na czytnik e-booków, o którym marzę. Powiem bez ogródek i z ręką na sercu: "Atlasu Chmur" się nie czyta, tylko się przeżywa, bowiem ta powieść jest wybitnym majstersztykiem.
Genialna fabuła skonstruowana jest z sześciu odrębnych historii, zbudowanych mniej więcej na zasadach łańcucha asocjacyjnego - jeden element łączy się z drugim, drugi z trzecim, etc. Ten ciekawy zabieg literacki stawia Davida Mitchella pośród pisarzy eksperymentujących ze stylem, dążących do oryginalności i skutecznego sposobu na to, by odbiorca był zaskoczony, a przez to jeszcze bardziej zaciekawiony lekturą i zaangażowany w opowiadaną historię. Autor "Atlasu Chmur" poszedł jednak o krok dalej i każdą z sześciu części powieści napisał w zupełnie innym stylu, a nawet (!) języku. Pierwsza i ostatnia historia to najtrudniejsze w odbiorze fragmenty, ponieważ cechują się albo słownictwem z początku XIX wieku, albo słownictwem zacofanym, którym posługują się ludzie z przyszłości, niestety, malowanej ciemnymi barwami, gdyż dla świata oznacza ona Upadek. Nie chciałabym absolutnie nawet w minimalnym stopniu nakreślać fabuły, ponieważ jest ona na tyle facynująca i wciągająca, że o wiele lepiej będzie samemu się z nią zapoznać.
Generalnie "Atlas Chmur" to dzieło trudne w odbiorze. Nie jest to błahy temat, z którym nikt nie będzie miał problemu się zapoznać. Powieść Mitchella na pewno nie jest dla wszystkich - po prostu trzeba brać pod uwagę to, że przy czytaniu "Atlasu Chmur" trzeba będzie myśleć. Ta powieść zmusza nas do refleksji nad własnym życiem, nad tym, dokąd dąży ludzkość, a także czym jest, a czym powinno być człowieczeństwo. Są to poważne tematy i z pewnością po dzieło Mitchella nie powinny sięgać osoby, które nie lubią się zastanawiać nad sensem życia i wolą czytać coś wyłącznie dla rozrywki. "Atlas Chmur" nie służy rozrywce - sięga dużo głębiej, jest refleksyjny i porusza ludzką wyobraźnię, jednocześnie bazując na gamie uczuć, od radości i przyjemności aż po smutek i żal. Czytając tę powieść, przeszłam przez wszystkie te stadia.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że "Atlas Chmur" to metafora ludzkości. Pokazuje dokąd dąży i jak może się to dla nas skończyć. Z przerażeniem doszłam do wniosku, że era, w której teraz żyjemy, era konsumpcjonizmu, to jeden z ostatnich etapów przez upadkiem ludzkości. I choć w naszym przypadku nie wygląda to aż tak futurystycznie, jak w historii Sonmi ~451, to nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw. Czy faktycznie świat powinien dzielić się na równych i równiejszych? Czy pogoń za sukcesem i uznaniem naprawdę oznacza szcząście? A co jeśli z dnia na dzień to utracimy? "Atlas Chmur" w sposób wyjątkowo ponury pokazuje, że dążymy ku samozagładzie. I choć nie potrafię jednoznacznie określić, czym według autora jest ów Upadek, to bez trudu jestem w stanie wyobrazić sobie, jak mogą potoczyć się losy Ziemi. Jak nie wojna, to klęska żywiołowa, do której doprowadzimy poprzez nadmierną eksploatację zasobów natury i rosnący popyt na dobra nieodnawialne, których wciąż nie jesteśmy w stanie zastąpić czymś innym. Można powiedzieć, że nasza inteligencja rośnie, ale nadal nie potrafimy z niej korzystać. Zamiast ratować świat, zajmujemy się wynalazkami, których zadaniem jest ułatwić nam życie. David Mitchell w swoim dziele udowadnia, że powoli, lecz skutecznie staczamy się po równi pochyłej ku efektownemu końcowi. I jeśli nic z tym nie zrobimy, to w przeciągu dziesiątek, może setek lat cofniemy się do czasów łowiectwa i zbieractwa, życia w chatach, na słomiankach, i politeizmu wspomaganego krwawymi, bezsensownymi ofiarami.
Jeśli tylko czujecie się na siłach i jesteście gotowi wyciągnąć własne, niekoniecznie pozytywne, wnioski z tego, co dzieje się wokół - KONIECZNIE sięgnijcie po "Atlas Chmur". Jest to dzieło, które nie tylko otworzy Wam oczy, ale i pozwoli ustalić nowe priorytety - bowiem głównym, w moim odczuciu - przesłaniem, które płynie z "Atlasu Chmur", jest nadzieja i to, że nawet ja, jako jednostka, jestem w stanie coś z tym zrobić. Pamiętajcie o tym, czytając tę powieść. Być może któreś pokolenie dokona tego, czego my raczej już nie zdążymy zrobić...
Ocena: 6+/6