Asymetria. Rosyjska ruletka recenzja

Asymetryczny debiut

Autor: @Andrew_Vysotsky ·9 minut
2013-01-15
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Nim rozpocząłem lekturę Asymetrii miałem już świadomość, iż Piotr Gibowski najprawdopodobniej wziął na swe barki zadanie przekraczające możliwości debiutanta, nawet najbardziej utalentowanego. Napisanie powieści, a zapowiedziana jest cała trylogia!, opartej na alternatywnej historii okresu poprzedzającego bezpośrednio (w sensie przyczynowym) wybuch II Wojny Światowej jest przedsięwzięciem niesłychanie ambitnym. Już sama historia tego okresu jest tak skomplikowana, tak trudna w wyważeniu sądów i ogarnięciu wszystkich krzyżujących się oraz przenikających wzajemnie wątków, iż ten okres prawdziwie może ilustrować jeden z aspektów mojego ulubionego cytatu: „– Ile jest historii? - Tyle ilu jest ludzi.”* Inaczej widzą to Anglicy, inaczej Polacy, inaczej Rosjanie. Inaczej ja, inaczej każdy z Was, Drodzy Czytelnicy. Między jednymi rozbieżności są wielkie, między innymi minimalne, ale zawsze się jakieś znajdą. Trudno pisać o międzywojniu naprawdę dobrze, a co dopiero mówić o napisaniu jego alternatywnego przebiegu. Wyłożyć się można już na samym materiale wyjściowym, o co dopiero na tym, co by było gdyby… Z drugiej jednak strony zawsze hołdowałem zasadzie, iż większą frajdę ma ten, kto próbuje sięgnąć gwiazd, niż ten, kto schyla się po szeląg leżący w błocie… Pod warunkiem, że się temu pierwszemu uda. Postanowiłem więc sprawdzić co spłodził Piotr Gibowski i co warta jest pierwsza jego powieść o podtytule Rosyjska ruletka.

Kanwą fabuły jest przeniesienie się w czasie niewielkiej grupy polskich uczniów i żołnierzy z roku 2011 do 1927 (nie wiem czemu w notce na okładce książki i w wielu recenzjach widnieje data o rok późniejsza). Autor, „z wykształcenia psycholog, z zamiłowania historyk”** nie wdaje się w rozważania na temat przyczyn i możliwości podróży w czasie ani związanych z tym paradoksów. I dobrze, gdyż koncentrujemy się na formule „co by było gdyby”, która jest przypadłością wielu, zwłaszcza młodzieży i historyków, a która jest tym mniej rozsądna, im większą rozpiętość czasową rozpatrujemy i im poważniej to traktujemy***. No chyba że wchodzimy w kanon science fiction, gdzie naszą science jest historia, polityka, ekonomia i inne nauki. Wtedy wszystko gra i z tym przekonaniem otworzyłem książkę, by rozpocząć lekturę.

Od pierwszych stron widać, iż warsztat literacki debiutanta znacznie ustępuje takim wyżeraczom pióra, jak choćby Marek Krajewski. O walorach języka, jakim napisana jest powieść nie będę się więc rozwodził, gdyż w tej dziedzinie żadnym objawieniem Piotr Gibowski nie jest. Jednocześnie jednak trzeba od razu wyraźnie zaznaczyć, iż powieść jest napisana sprawnie; bez wpadek warsztatowych utrudniających percepcję i na całkiem przyzwoitym poziomie. Wprawnie wplecione są w powieść liczne i dobrze dobrane cytaty, a uroku dodają też ukryte w tekście zwroty odwołujące się między innymi do filmów, które stały się już trwałymi elementami naszej kultury. Niestety w książce napotkamy trochę błędów, nawet ortograficznych, głównie pod koniec lektury. Mniemam, że osoba odpowiedzialna za ich usunięcie była już zmęczona, ale z drugiej strony rzecz biorąc dziwne, gdyż niektóre z nich są tego typu, iż powinien je wyłapać nawet komputerowy edytor tekstu. Jest to raczej zarzut pod adresem odpowiedzialnych za przygotowania do druku, niż autora, choć marzy mi się powrót do czasów, gdy człowiek czytający dużo nie robił błędów, ponieważ stale uczył się przez patrzenie. Teraz mamy komputery, programy, tylko rzetelności i dokładności coraz mniej oraz dyslektyków najwięcej na świecie. Na szczęście nie jest tych potknięć tyle, by wpływały na lekturę, a ta naprawdę wciąga. Wspominam o nich tylko dlatego, że jestem na takie rzeczy uczulony, a także z tego powodu, iż jak pokazał inny niedawno przeze mnie oceniany debiutant****, można je praktycznie wyeliminować nawet w naszych czasach. Odbiór ułatwia bardzo mądry zabieg, a mianowicie utworzenie podrozdziału opatrzonego miejscem i datą przy każdym przeniesieniu akcji w przestrzeni lub czasie. To znakomicie ułatwia orientację i zapobiega pogubieniu się czytelnika nawet w momencie chwilowej dekoncentracji. Prosty trick, a jakże pożyteczny, podobnie jak przypisy dolne zamiast końcowych. Godne pochwały jest także zamieszczenie bibliografii na końcu książki. Ja powieść po prostu połknąłem.

Opowiadanie dotyczące alternatywnej wersji historii jest napisać relatywnie łatwo; wystarczy dobry pomysł i mocne zakończenie. Wielowątkowa, wielopłaszczyznowa powieść w tym kanonie to prawdziwe pole minowe, zwłaszcza jeśli autor pokusił się o umiejscowienie akcji w dziejach w miarę nowych, o których wiedza historyczna jest bogata, a oceny zróżnicowane, i jeśli, jak Piotr Gibowski, próbuje oddać współzależności między polityką, gospodarką, nauką, mechanizmami socjologicznymi i wszystkimi tymi dziedzinami, które wpływają na kształt naszej teraźniejszości i przyszłości, które kiedyś, dla kogoś, będą przeszłością. Za odwagę pochwała i wielkie uznanie.

Nie sposób nie wspomnieć o jednej rzeczy, która rzuca się w oczy niemal od pierwszych stron powieści; o bardzo rzetelnym przygotowaniu merytorycznym. Nawet osoby obeznane w historii znajdą w powieści ciekawostki i szczególiki, które mogą je zainteresować albo rozbawić. Nie jest to jednak książka o historii, która była, i przestrzegałbym przed traktowaniem jej w ten sposób. Niektórzy sami bez żadnych wątpliwości dojdą, gdzie mamy do czynienia z faktami, ale większość z Was lepiej niech wszystko poza najbardziej znanymi konkretami przyjmuje jako fikcję, no chyba że każdą rzecz chcecie sprawdzać w źródłach. Prawda jest bardzo umiejętnie spleciona z alternatywną wersją dziejów i wielu może mieć problemy z wyłapaniem granicy między nimi, co jest dla mnie wielką zaletą, ale może być pułapką dla większości czytelników, którzy nie daj Boże będą na fałszu opierać swoje przemyślenia.

Niestety, dla mnie osobiście, choć rozumiem, że nie dla każdego, wielką wadą powieści jest jej asymetria. Z jednej strony rzetelne przygotowanie autora w zakresie faktów i związków przyczynowo-skutkowych, z drugiej zacietrzewienie w nienawiści do bolszewizmu prowadzące aż do zaślepienia, które z kolei, pomimo ewidentnie przebogatej wiedzy historycznej, prowadzi miejscami do błędów, a nawet sprzeczności. Z jednej strony świetnie ujęta moc ofensywna wywiadu sowieckiego, a z drugiej absolutne niedocenienie ich kontrwywiadu, który przecież był chyba najszczelniejszym w dziejach. Sposób ukazania sowieckich obozów również mnie nie przekonuje, gdyż jest bardziej przesycony nienawiścią niż wspomnienia wielu ludzi, którzy je przebyli. Podobnie naigrywanie się z głupoty Stalina jest aż niesmaczne. Stalin naśmiewający się z dzieł sztuki od razu skojarzył mi się z papieżem, który latał po Watykanie i tłukł antycznym posągom po genitaliach, a zarazem był nieomylny w sprawach wiary. Jak mówił klasyk***** głupi to ten, który głupio czyni. Stalin ograł wszystkich. I swoich, którzy też chcieli być cezarami, i obcych, w tym Polskę. Poniżając go poniżamy wszystkich tych, którzy z nim przegrali. Przykłady można mnożyć, ale Bajka o Smoku Wawelskim w wydaniu alternatywnej rzeczywistości to już kuriozum. Indoktrynacja od najmłodszych lat, nauka nienawiści od kołyski. Sorry - ja się pod takimi ideami nie podpisuję, niezależnie od tego, kto mam być tej nienawiści celem. Co innego kochać swoje wartości, a co innego nienawidzić obcych. Z pierwszym można być światłym i tolerancyjnym, a jednocześnie bezkompromisowym w obronie swej wolności, z drugim zaś, jeśli tylko zajdą odpowiednie okoliczności, zostaje się kanalią i zbrodniarzem. A skazywanie na śmierć ludzi za czyny, które dopiero mają popełnić, w dodatku w innej wersji historii, to już naprawdę moralne dziwo.

No i jeszcze jedna sprawa, skoro już jesteśmy przy asymetrii. W przyrodzie i historii dysproporcja nie gwarantuje sukcesu temu, kto ma więcej, kto teoretycznie ma przewagę. Popatrzmy na wojujący Islam i USA. Teoretycznie USA powinny wygrać, mając przewagę technologiczną, finansową, militarną i polityczną, zwłaszcza wobec rozdrobnienia i podziałów wśród państw arabskich, które nie potrafią poradzić sobie nawet z Izraelem (druga asymetria). A jednak to islam wygrywa, gdyż umiejętnie wykorzystując właściwości asymetrii nie staje do walnej rozprawy z USA, którą by przegrał, ale uderza tam, gdzie Zachód odpowiedzieć nie może. Oto mamy ostoję demokracji, gdzie z każdym rokiem pod parciem islamskiego terroryzmu coraz bardziej ogranicza się prawa obywatelskie, gdzie można ludzi torturować, bez wyroku pozbawiać wolności, a nawet pozbawiać życia własnych obywateli w imię wyższego dobra. Gwiazda wolności, gdzie mamy totalną inwigilację przebijającą Orwella. A po drugiej stronie islam, który nie zmienił się ani trochę. Jak dążył do zawładnięcia światem, tak dąży, jak wzywał do mordowania niewiernych, tak wzywa. I morduje. Nie ustąpił ani o krok. Chrześcijanie co rok publikują rosnącą systematycznie liczbę zabitych za wiarę wyznawców Jezusa, ale jednocześnie, w imię poprawności politycznej, twierdzą, iż muzułmanie to ich bracia w wierze. Ciekawe co przyszło Ablowi z tego, że Kain jego bratem był? To właśnie uroki asymetrii. To jakby uciekło autorowi, mimo iż asymetria jest tytułem powieści i motorem rozwoju fabuły. Widać to nawet w sprawach tak znanych jak łamanie szyfrów. Każdy historyk i wojskowy wie, a przynajmniej powinien, iż strona znająca szyfry przeciwnika z tej wiedzy korzystać musi niezmiernie ostrożnie, godząc się nawet na straty, których mogłaby uniknąć, gdyby ze swej wiedzy skorzystała. Wystarczy bowiem cień podejrzenia, nie trzeba nawet pewności, by druga strony szyfry zmieniła. Do dziś historycy mówią więc często, iż "być może ci lub tamci wiedzieli, prawdopodobnie rozszyfrowali, wiele skazuje na to, że umieli łamać". To wszystko gdzieś uciekło.

No – trochę ponarzekałem, trochę pochwaliłem, a teraz czas na podsumowanie. Choć większość krytyków, a nawet sam autor, zastrzega się, iż to nie jest powieść dla każdego, ja myślę, iż każdy może po nią sięgnąć. Nie namawiam, by od razu wszyscy lecieli i ją kupowali. Ja sam raczej bym w nią nie zainwestował. W bibliotekach jest jednak możliwość, by czytelnicy zarekomendowali książkę do zakupu i są na to fundusze. Tę formę bym proponował, gdyż niewątpliwie jest to rzecz warta poznania, chyba pierwsza poważniejsza tego typu próba w polskiej literaturze, a i w światowej niełatwo znaleźć coś podobnego. Tym bardziej, iż jest to debiut, należy docenić odwagę autora, wielki wkład pracy i oryginalne potraktowanie tematu. Mam nadzieję, że następne powieści zapowiadanej trylogii, po usunięciu niedociągnięć, mogą się okazać naprawdę dobre. Trudno być jednak prorokiem i dlatego musimy po prostu poczekać, a ja już czekam z niecierpliwością


Wasz Andrew

* Homeless to Harvard: The Liz Murray Story
** z notki na okładce książki
*** Co by było, gdyby kule chybiły Kennedy’ego? Żyłby w następnym momencie. Takie stwierdzenie ma jeszcze sens. Ale gdybanie, co byłoby dziesięć lat później jest po prostu fantastyką. Ma sens o ile mamy świadomość, iż mówimy tylko i wyłącznie o prawdopodobieństwach, a nigdy o pewności, że jakiś skutek by wystąpił.
**** Mariusz Zielke Wyrok. Inna sprawa, że choć to debiut powieściowy, jednak autor jest już bardzo otrzaskany w sprawie publikowania swoich tekstów w prasie i jest debiutantem tylko w kategorii powieść, jako dziennikarz znany i uznany.
***** Rain Man (1988
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Asymetria. Rosyjska ruletka
Asymetria. Rosyjska ruletka
Piotr Gibowski
8.7/10

Chyba każdy miał w życiu taki moment, kiedy pomyślał – gdybym wtedy zdecydował inaczej, wszystko potoczyłoby się znacznie lepiej. Każdy też zastanawiał się zapewne, czy odpowiednio wcześnie dokonana e...

Komentarze
Asymetria. Rosyjska ruletka
Asymetria. Rosyjska ruletka
Piotr Gibowski
8.7/10
Chyba każdy miał w życiu taki moment, kiedy pomyślał – gdybym wtedy zdecydował inaczej, wszystko potoczyłoby się znacznie lepiej. Każdy też zastanawiał się zapewne, czy odpowiednio wcześnie dokonana e...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W ostatnim czasie rynek literacki kipi od nowości i to różnych gatunków literackich. Literaturę wydają autorzy znani jak i debiutanci. Do debiutantów zalicza się Piotr Gibowski z wykształcenia psycho...

@Ania1986 @Ania1986

Gdy chodziłem do ogólniaka, pani od historii powstrzymywała uczniów przed gdybaniem – liczyły się twarde fakty. Co się zdarzyło, to się zdarzyło i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak wyglądałyby l...

Pozostałe recenzje @Andrew_Vysotsky

Za ciosem
Wywiad rzeka

Kiedy kilka dni temu przystępowałem do lektury powieści Jacka Krakowskiego Za ciosem, nie pamiętałem już nawet, kiedy i jakich okolicznościach do mnie trafiła. Sprawił to...

Recenzja książki Za ciosem
Gra o tron
Zwyciężaj albo giń czyli GRA O TRON

Od czego zacząć? Od filmu (serialu) czy książki, na której został oparty? Kilka razy zmieniałem decyzję przed przystąpieniem do pisania tego testu, aż na koniec postanowi...

Recenzja książki Gra o tron

Nowe recenzje

Największa radość, jaka nas spotkała
Kopalnia wzruszeń
@mariola1995.95:

“Największa radość, jaka nas spotkała” jest debiutem literackim Claire Lombardo. Debiutem niezwykle obszernym (książka ...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała
Smugi
Smugi
@monika.sado...:

Na leśnych smugach czai się śmierć. Aromat zalewa łąki i zatacza kręgi. Przeklęty wiąz wzburza kołowrót myśli. A wokół ...

Recenzja książki Smugi
Niespokojne niebo
Niespokojne niebo jako symbolika.
@Mania.ksiaz...:

W literaturze wielopokoleniowe sagi zajmują miejsce szczególne. Są niczym drzewa genealogiczne splecione z emocji, dośw...

Recenzja książki Niespokojne niebo
© 2007 - 2024 nakanapie.pl