Oficjalnie wszyscy katolicy wiedzą, co to jest wiara, jak należy postępować, by być zbawionym, a tak naprawdę prawdopodobnie postępujemy po omacku. Mało kto w obecnych czasach czyta książki religijne, już nie wspominając o najważniejszej, jaką jest Biblia. Zapewne mało kto słyszał o Tomaszu à Kempis, bo gdy już ktoś wie kim był, to zapewne zna jego dzieła, a między innymi „O naśladowaniu Chrystusa”.
Głęboka treść
Książka ma za zadanie pogłębić wiedzę czytelnika, na temat tego, co należy robić, by zjednoczyć się z Bogiem. Większość rad odnosi się do sytuacji dnia codziennego każdego człowieka, ale nie tylko do tego, jak należy czcić i wielbić Boga. Książka jest doskonałym wskaźnikiem, jak postępować, żeby być dobrym człowiekiem, by nie krzywdzić innych, ale również siebie samego. Niektóre tezy dla zwykłego śmiertelnika, tudzież umiarkowanego katolika mogą wydawać się zbyt drastyczne, tak jak to, że powinniśmy cierpieć, by rosnąć w sile w wierze, inaczej mówiąc pokonanie cierpienia nas umocni i da możliwość odpoczynku w Niebie. Zapewne osoby głęboko wierzące nie będą miały problemu z właściwym odbiorem tychże tez, ale inni muszą oprócz tej książki poczytać też inne dzieła i robić to wraz z popadaniem w stan refleksyjny, by lepiej zgłębić treść. W tekście bywają uproszczenia i wyjaśnienia niektórych zwrotów Biblijnych, które mogłyby się wydawać przestarzałe, ale jak się okazuje znajdują z powodzeniem zastosowanie również w obecnych czasach. Czytając tę pozycję należy pamiętać, iż autor żył w latach 1380-1471, co oznacza, ze niektóre rozważania mogły już ulec przedawnieniu albo pewnym modyfikacjom i nie mam na myśli tu zwykłego człowieka, ale sam Kościół. Obecnie już nie jest negowana wiedza, jak i różnego rodzaju badania z innych dziedzin, pod warunkiem, że służą dobru np. medycyna albo energetyka. Innym ciekawym zagadnieniem jest przyznanie, iż każdy człowiek wystawiony jest na pokusy w tym również osoby duchowne. To daje nam obraz, że nie ma ludzi niewinnych, każdy coś ma na sumieniu, tylko w różnym nasileniu objawia się ta wina.
Potrzeba refleksji
Książka może wywoływać swego rodzaju zdziwienie na czytelniku, który mało ma do czynienia z takimi tekstami albo jedyne, co pamięta to z ław szkolnych tradycyjnie powtarzane przypowieści. Niektórzy mogą myśleć, że tam było wszystko, otóż mylą się, bo ta książka pokazuje inny punkt widzenia na życie człowieka. Robi to w bardziej dogłębny, a wręcz dobitny sposób. Myślę, że wiele osób po lekturze tejże książki będzie mieć inny ogląd na pewne sprawy, ale zapewne są i tacy, którzy zlekceważą to pismo doszukując się tematów, które uległy wcześniej wspomnianym modyfikacjom. Jedno jest pewne, dużo w tej książce przyda się każdemu, nawet niewierzącym, gdyż wtedy może będzie mniej wychodzić krzywdy z ich strony, a więcej dobra. Każdy fragment wymaga refleksji i skupienia, gdyż dzięki takiemu powolnemu czytaniu więcej zrozumiemy i większa część się w nas zakorzeni.
Podsumowanie
Każda teza w książeczce jest dosyć krótka, ale moim zdaniem warto czytać jedną dziennie, bo dzięki temu łatwiej zrozumiemy, o co tak naprawdę chodziło autorowi. Przekład książki został wykonany po mistrzowsku, gdyż nie ma w niej niezrozumiałych zwrotów, bądź całych zdań, co daje możliwość płynnego czytania, bez potrzeby zaglądania do słownika. Pozycja może wywoływać różne nastroje, ale to wszystko zależy od tego, jak bardzo wierzącym jest odbiorca. Format książki jest nieduży, co umożliwia czytelnikowi zabieranie jej ze sobą w podróż oraz możliwość czytania w zasadzie w każdym dowolnym i przystępnym miejscu. Pozycję polecam każdemu czytelnikowi pragnącemu pogłębić wiedzę dzięki, której będzie mieć możliwość umocnienia w wierze, a także innym, którzy chcieliby się czegoś ciekawego dowiedzieć lub zrozumieć, co warto robić w życiu, by być po prostu lepszym człowiekiem dla innych.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Stowarzyszeniu Sztukater.