Banksy. Rewolucjonista spod ściany recenzja

„Nieujawnianie tożsamości jest częścią mojej sztuki. Celowo wprawiam ludzi w zakłopotanie; zaczynają się zastanawiać, czy człowiek, z którym rozmawiają, to na pewno ja”

Jak na kogoś, kto do tego stopnia unika światła jupiterów, że nawet ukrywa swoją tożsamość, Banksy jest zadziwiająco sławny. Choć zaczynał jako artysta graffiti z Bristolu, obecnie jego sprzedawane na aukcjach za siedmiocyfrowe sumy prace zdobią ściany domów celebrytów i gwiazd.

Nie jednokrotnie jego malunki uznawane były za przejaw wandalizmu, niszczenia mienia, a ze sztuką miały tyle wspólnego co kot z żyrafą. Poprzez swoje prace wyrażał siebie, swoje poglądy, których odbiór uznawano za często za antykapitalistyczny czy antywojenny.

O samym artyście usłyszałam w momencie kiedy chwilę po sprzedaży na aukcji, zostało do połowy zniszczone jego najsłynniejsze dzieło – „dziewczynka z balonikiem”. Wtedy właśnie zrozumiałam, iż te szablonowe prace, należą do niego. Wcześniej niestety nie przywiązywałam do niego zbyt wielkiej uwagi.

„Dopiero gdy wytną ostatnie drzewo, a ostatnia rzeka zamieni się w cienką, brudną stróżkę. Syn człowieczy pojmie, że nie można jeść pieniędzy, zaś ciągłe powtarzanie przysłów sprawia, że brzmisz jak ciota. “

Sięgając po książkę, nie spodziewałam się ilości ciekawostek w niej zawartych. Jako osoba, która nigdy bliżej nie przyjrzała się tej osobistości, poznawałam go od postaw, dzięki informacjom zebranym i spisanym przez brytyjskiego dziennikarza.

Oczywiście, nie tylko sam tekst znajdziemy w tym egzemplarzu, ale również piękne ilustracje, które pozwalają nam przybliżyć czytane słowa. Dodatkowo można również bliżej poznać twórczość Banksy’ego, bez wygrzebywania jej w internecie, bo wszystko znajdziemy w jednym egzemplarzu.

Bez względu na to, czy twórczość artysty uznamy za sztukę, czy wandalizm, przejaw sprzeciwu wobec establishmentu czy zaprzedania się systemowi, Banksy i jego dzieło urosły do rangi fenomenu kulturowego.

Książka wnikliwie omawia jego twórczość i życie, tworząc obraz człowieka z krwi i kości, a nie samego nazwiska bez większej informacji. Teraz patrząc na jego malunki, możemy bez problemu przypasować je do człowieka, bo stały się one jego symbolem.

Każdy, kto się kiedykolwiek bliżej zainteresował jego osobą, powinien spojrzeć na te pozycję. Ale oczywiście osoby, które tak jak ja, praktycznie go nie znają, dzięki tej książce z pewnością spojrzą na niego inaczej, może jak na artystę, bo przecież Street Art, to swego rodzaju sztuka.