Benjamin Moser otrzymał za publikację „Susan Sontag. Życie i twórczość” prestiżową nagrodę Pulitzera. To powinno wystarczyć za recenzję. Mam jednak ograniczenie słów aż do pięciuset słów, zatem muszę się postarać i jakieś merytoryczne uwagi w tym miejscu zapisać.
Pierwsze co nasuwa się na myśl jest liczba stron. Objętością porównywane do „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk lub jednotomowej encyklopedii powszechnej PWN, tak zwanej azetki. Z tego wynika że albo Autor przynudza, leje przysłowiową wodę, albo przygotował tyle materiału, że uznał iż szkoda było go wyrzucać. Benjamin Moser, na całe szczęście Czytelnika, potrafi opowiadać ze smakiem. Od początku do końca. O osobie, której życie przedstawia nie jest tuzinkowa.
Bo kim była Susan Sontag? Intelektualistką, pisarką, eseistką, aktywistką praw człowieka. Gdyby żyła w Polsce w latach dwutysięcznych, z pewnością maszerowałaby w pierwszym rzędzie w marszach LGTB, „Czarnych parasolek”, kobiet walczących o równe traktowanie. Takie miała poglądy i wyrażała je mocno, dobitnie, wręcz hałaśliwie ( nie: histerycznie) Wspominam o Polsce, ponieważ ojciec Susan pochodził właśnie z Polski. Poza tym w 2000 roku opublikowała powieść „In America”, której bohaterką jest aktorka Maryna Załężowska, alter ego Heleny Modrzejewskiej. Zaś w czasach „Solidarności” poparła ten ruch społeczno-polityczny, nazywając komunizm faszyzmem o ludzkiej twarzy.
Nie łatwo jest pisać o biografii kogoś, kogo nie zna się zbyt dobrze. Niestety, nie czytałem dzieł Sontag, lecz przecież jako człowiek jawi się ona równie atrakcyjnie. Biseksualna, mająca trzeźwe podejście do spraw seksu. Benjamin Moser bardzo dużo poświęca miejsca temu tematowi. Mówiła również ( głośno, a jakże) o starości, przemijaniu. Nie pomijała tematu wolności, swobód obywatelskich. Wiele by miała do powiedzenie o tym, co dzieje się na świecie roku 2021.
Benjamin Moser jest szczegółowcem. Nie wiem ile lat ( tak zakładam) przesiedział nad archiwum Susan Sontag i nad innymi archiwaliami. Aż tysiąc stron zajęło spisywanie życiorysu tej znanej – nieznanej pisarki amerykańskiej. Każdy o niej słyszał, niewielu czytało. Stąd nawet ci Czytelnicy, którzy przechodzili na drugą stronę ulicy widząc pomnik Sontag – nie powinni się bać. Pomnikiem Sontag nazywam właśnie wszelkie publikacje bohaterki tych rozważań. Nie bójcie się – Benjamin Moser tak przedstawia Susan, że nie potrzebna jest znajomość twórczości Pisarki. Czy biografia może być wstępem do przeczytania pism Sontag? Najwidoczniej może!
O objętości już wspominałem. Autor naprawdę zrobił bardzo dużą kwerendę. Ciekawe ile czasu zajęło mu samo zbieranie materiału? I jaką ma metodę pisania? Stopniowo pisał, czy dopiero po analizie całej dokumentacji. Z wielką ciekawością bym przeczytał książkę o książce.
Ale o dziwo nie ma w „Susan Sontag” drzewa rodowego, takiego jak w przypadku Henryka Sienkiewicza w „Mariach jego życia” Barbary Wachowicz. Być może pisarze amerykańscy mają inną metodę pisania niż Polacy? Piszę to na marginesie, nie czepiam się. Opowieść o Sontag Mosera czyta się szybko, gładko, bez jakichkolwiek przerw na ziewanie. Wręcz przeciwnie. Jesteśmy wciągnięci w wir wydarzeń i przemyśleń o życiu Amerykanki. Jest to bardzo dobry materiał na scenariusz, potem film.
Znalazłem stronę internetową Benjamina Mosera w internecie. Z informacji pozostawionych nań wynika że Pisarz koncentruje się na pracy nad biografiami. Chyba warto poznać?
Książkę otrzymałem od Sztukater.pl