Czytaliście książki z motywem pętli czasowej?
Dawno nie miałam takiej w rękach i jak tylko odkryłam, że piękna “Arcana” Anny Szumacher, autorki znanej ze świetnej serii fantasy Słowodzicielka, właśnie zawiera ten motyw, to byłam zachwycona. Od razu zapewniam, że autorka dała sobie radę z tym motywem, ponieważ nie jest on prosty i nie lubi potknięć. Każda pętla czasowa powinna mieć swój punkt kulminacyjny, swój sposób na wypełnienie i dobrze jak nie ma w niej powtarzalności. Najbardziej mi się spodobał fakt, że bohaterzy tych pętli czasowych, potrafią się uczyć na swoich błędach i nie poddają się po pierwszych porażkach. Najważniejsze, że dążą do celu, a ich celem już nie jest tylko poznanie prawdy, lecz zerwanie pętli czasowej i uwolnienie się z niej, a że znaleźli przy okazji innych bohaterów, którzy w pewnym czasie stają się dla nich kimś więcej… cóż to tylko kolejny punkt, że warto sięgnąć po “Arcanę” Anny Szumacher.
Arcana po śmierci rodziców, została odesłana do szkoły przez jej brata, który przejął opiekę nad nią. W dniu, w którym Arcana wróciła do miejsca, które kiedyś nazywała domem. Chcąc przywitać się z bratem, nigdy w życiu nie pomyślałaby, że nie zdąży się z nim przywitać, ani pożegnać. Znajduje brata martwego. Nie chcąc siać paniki wśród gości, którzy zostali zaproszeni z okazji jej przyjazdu, ukrywa ciało brata i po cichu zaczyna swoje śledztwo. Wszystkie ślady prowadzą ją w mroczne zakamarki jej rezydencji, a tajemnice, jakie odkrywa, są za każdym razem boleśniejsze i pokazujące jakim człowiekiem był naprawdę jej brat. Sieur Ajin Trionfi, pan i dziedzic na włościach nie żyje, a Arcana zostaje nową panią, co wielu osobom się nie podoba, ponieważ co może wiedzieć o zarządzaniu taka młoda trzpiotka jak Arcana.
Motywy Tarota, eksperymentów alchemicznych, niewytłumaczonych morderstw… Podoba się wam taka mieszanka?
Mnie bardzo się podobała i mimo małych niedociągnięć, świetnie bawiłam się przy książce “Arcana” Anny Szumacher.
Może zacznę od niedociągnięć, które mnie najbardziej irytowały. Końcówka książki tak mi zleciała, że nie wiedziałam, kiedy zagadka się rozwiązała i jakim cudem się rozwiązała. Trochę zmarnowany potencjał na naprawdę dobre zakończenie.
Sama Arcana zachowuje się za to, jak doświadczona we wszystkim młoda dama, która tak naprawdę, nie powinna mieć wiedzy jak zarządzać włościami, czy prowadzić własne śledztwo, w końcu uczyła się w szkole dla dziewcząt.
Do tego motyw romansu, nie wiem, po co był tu wciśnięty, lepiej mi się czytało o nawiązywaniu nowej przyjaźni czy próbach zadbania o służbę przez młodą dziedziczkę, niż o romansie.
Sam romans też mógłby być bardziej rozwinięty, ponieważ jak już się go wcisnęło w fabułę, to warto go dopracować.
Sama główna bohaterka bardzo mi się spodobała, autorka idealnie trafiła w mój typ. Bałam się na początku, że taka młoda dziewczyna nie poradzi sobie w nowej roli, a ona dosłownie wymiatała w każdym aspekcie. Szkoda, że mimo ciągłego powtarzania się pewnego okresu w jej życiu, nie udało jej się rozwiązać zagadki śmierci swojego brata w sposób spektakularny, to udało się jej zawładnąć moim sercem.
Tak bardzo polubiłam się z bohaterami, że miałam ochotę nie odkładać książki i czekać aż magicznie pojawią się kolejne rozdziały, z kolejnymi pętlami czasowymi. Naprawdę spodobał mi się taki swoisty “Dzień Świstaka”.
Połączenie kryminału, fantastyki z odrobiną romansu, to coś, co mnie kompletnie kupiło i pomimo moich kilku *ale*, to chcę wam polecić ten tytuł. Ja bawiłam się świetnie i pewnie jeszcze nie raz do niej wrócę. Dziękuję bardzo wydawnictwu Mięta, za możliwość poznania tej historii.