W ostatnim czasie miałam przyjemność zapoznania się z kilkoma wspaniałymi powieściami pisarzy pochodzenia hiszpańskiego, takimi jak Carlos Ruiz Zafón, Eduardo Mendoza, Luis Miguel Rocha. Gdy na bibliotecznej półce z literaturą hiszpańską dostrzegłam Antykwariusza, uznałam, że to coś w sam raz dla mnie
i koniecznie muszę go przeczytać. To był strzał w dziesiątkę.
Warto wspomnieć, iż upłynęło aż 14 lat, zanim autor, Julian Sanchez, zdecydował się wysłać swoją książkę do wydawnictwa. Należy się jedynie cieszyć, że rynek wydawniczy wzbogacił się o tę pozycję.
Artur Aiguader to nieprzeciętny człowiek o imponującej wiedzy, będący równocześnie antykwariuszem, historykiem oraz bibliofilem. Jest całkowicie oddany swojej pasji, a w wąskim gronie fachowców uznawany za jednego z najlepszych antykwariuszy w Barcelonie i darzony ogromnym szacunkiem. Pewnego razu nabywa niezwykle cenny, średniowieczny manuskrypt, otoczony tajemnicą, którą za wszelką cenę pragnie rozwikłać. Niestety, nie dane mu będzie poznanie arkanów tego unikatowego rękopisu, bowiem zupełnie nieoczekiwanie Artur Aiguader zostaje zamordowany. Zrozpaczony Enriqe, jego przybrany syn, z zawodu pisarz, dołoży wszelkich starań, aby poznać sprawcę tego przerażającego czynu.
I tak zaczyna się śledztwo, a wraz z nim padają pierwsze podejrzenia. Enriqe przypuszcza, iż motywem zbrodni była chęć posiadania drogocennego manuskryptu, który dzięki przezorności antykwariusza został ukryty
w bezpiecznym miejscu. Pisarzowi udaje się go odnaleźć i postanawia na własną rękę przetłumaczyć średniowieczny tekst. Pomaga mu w tym jego przyjaciółka i jednocześnie była żona, Bety. Żadne z nich nie przypuszcza, jak niewyobrażalną i niebezpieczną tajemnicę kryje starodruk, tajemnicę, która setki lat temu zmieniła bieg życia wielu osób i może wpłynąć na losy kolejnych. Co takiego jest w stanie zawładnąć umysłami ludzkimi do tego stopnia, że zdolni są niemal do wszystkiego?
Antykwariusz to powieść, którą pochłania się w mgnieniu oka, zapominając o otaczającym świecie, czekających obowiązkach czy zmęczonym wzroku. To sprawy całkowicie nieistotnie, ważne jest jedynie to,
co wydarzy się na kolejnej stronie i jaki wywrze wpływ na naszych bohaterów.
W tej niezwykłej książce możemy odnaleźć klimat Cienia wiatru- spacerujemy zatłoczonymi uliczkami Barcelony, spędzamy długie godziny w bibliotekach, nieustannie otoczeni jesteśmy książkami. Wątek kryminalny przeplata się z historycznym, do tego dochodzi tajemnica sprzed wieków, nieszablonowa historia miłosna i poruszająca opowieść Żyda zawarta w manuskrypcie. Dodatkowym atutem powieści jest styl autora, który niezwykle urokliwie opisuje tak piękne miasto, jakim jest Barcelona. Kwiecisty język, jakiego używa,
znów może przywodzić nam na myśl dzieła Zafóna.
Zakończenie powieści sprawiło, że długo nie potrafiłam o niej zapomnieć. Autor zamknął kilka wątków zupełnie inaczej, niż można by przypuszczać. Choć nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń, jestem zadowolona, iż w finale nie zabrakło emocji i zdumienia. Zastanawiałam się, czy na miejscu głównego bohatera zachowałabym się tak samo i w coraz większym stopniu jestem przekonana, że postąpił on słusznie.
Czyż nie tego właśnie oczekujemy od książek? Czy najbardziej nie zależy nam właśnie na tym, by świeżo przeczytana powieść na długo utrzymała się w naszej pamięci, zajmowała nasze myśli, pozostawiła po sobie cień magii i sekretu? Antykwariusz zrobił na mnie ogromne wrażenie, od dawna potrzebowałam takiej właśnie książki- intrygującej, nastrojowej, pasjonującej, która całkowicie mnie pochłonie. Wiele od niej oczekiwałam
i nie zawiodłam się. Tą piękną powieść polecam każdemu, kto ma ochotę na niecodzienną historię, zaskakujące wydarzenia oraz lubi powieści utrzymane w klimacie Cienia wiatru.
Przygotujcie się na lekturę na długie godziny ;)