"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"
"Elbing - Elbląg. Na zakręcie historii." nie jest książką historyczną a jej fabuła jest fikcją to jednak jej treść uzmysłowiła mi na nowo jak ogromną siłą jest propaganda, i jak destrukcyjny wpływ ma ona na postrzeganie świata zewnętrznego i innych ludzi przez zwykłych obywateli.
Trzon powieści stanowi pamiętnik pisany począwszy od lat dwudziestych, przez trzydzieste i czas II wojny światowej aż do 1945 roku, gdy to pisząca go młoda Niemka, Annelore Heike, mieszkanka Elbing, po wejściu radzieckich wojsk została zmuszona do opuszczenia zrujnowanego a w jej odczuciu zabitego miasta.
Po, między innymi, ten pamiętnik - w latach 70-tych -Annelore przybywa do mieszkania, w którym dorastała i mieszkała pod koniec wojny, a odnaleziony, ulegając prośbie mieszkającej tam Anny z rodziną, postanawia pozostawić go jej do przeczytania. Anna zna doskonale język niemiecki więc może wysłuchać argumentów niespodziewanego gościa, które mają usprawiedliwić fakt akceptowania tego co się wydarzyło w Niemczech przed samą wojną i to co Niemcy, pod wodzą Hitlera, zgotowali milionom ludzi, traktując ich jak podludzi mających służyć rasie panów. Dramatycznie doświadczona przez wojnę Anna nie przyjmuje tych tłumaczeń, ale chce przeczytać pamiętnik, by znaleźć odpowiedzi na osobiście ją nurtujące pytania. Razem z Anną czyta pamiętnik jej siedemnastoletni wnuk, Piotr. Obydwoje więc poznają historię Annelore Heike na tle Elbing i wydarzeń w Niemczech, które doprowadziły do wojny i dramatycznego końca jej rodzinę i ukochane miasto chociaż każde z nich inaczej ją odbiera. Anna odbiera ją bardzo osobiście i nawet przypomina sobie, że podczas pobytu w Monachijskiej kawiarni przypadkowo natknęła się na Annelore, jej ojca i męża, którzy o czym ta wspomina w pamiętniku w tym czasie przyjechali na spotkanie z Adolfem Hitlerem, gdy jej wnuk zwraca większą uwagę na sferę obyczajową wspomnień, na pończoszki, które dla Annelore są czymś więcej niż tylko ubiorem i dlatego tak często je wspomina i jej życie erotyczne, które opisuje szeroko, ocierając się momentami nawet o pornografię.
Z pamiętnika, który jest szczerym zapisem bardzo osobistych przeżyć Annelore Heike, wyłania się, czytającym go, młoda, inteligentna - marząca o zostaniu, wbrew temu jak postrzegana jest prawdziwa niemiecka frau a jaką sama powinna być, pisarką - wpierw dziewczyna a później kobieta obdarzona naturalną wrażliwością na sztukę, na piękno i kochająca swoją rodzinę. I dlatego bardzo dziwi, że ta w zasadzie krucha istota, chociaż wychowywana na idealną niemiecką frau, twardą i wierzącą swojej władzy mogła stać się tak bardzo podatnym gruntem dla wpajanej jej przez ojca a później i męża ideologii narodowego socjalizmu, której realizacja miała sprawić, że Niemcy staną się wielkie i potężne, gdy tylko uporają się z wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi, do tego stopnia, by ślepo wierzyć we wszystko co niemiecka propaganda pod wpływem swego wodza wmawiała narodowi, przestając dostrzegać zło w eliminowaniu ze społeczeństwa tych, których uznano za wrogów państwa i jego ideologii czy też za degeneratów, jak również w podbijaniu innych narodów i traktowaniu ich jak podludzi, gdyż wielkiemu narodowi niemieckiemu należy się życiowa przestrzeń. A jednak tak się stało, jej fascynacja charyzmatycznym, według niej i wielu innych mieszkańców Elbing, Adolfem Hitlerem i jego polityką, dzięki której Niemcom zaczęło się po wielkim kryzysie faktycznie żyć lepiej i dostatniej a także roztaczane wizje wielkich Niemiec, które już nigdy nie doświadczą takiego poniżenia, jak było ich udziałem po I wojnie światowej, doprowadziła ją do totalnie bezkrytycznej wiary w to, że deutschland uber alles, i że nic już tego nie zmieni.
Pamiętnik kończy się wraz z opuszczeniem przez Annelore, i jej brata, Elbing. O tym co przeżyła, gdy jej miasto zostało decyzją Himlera zamienione w broniącą się przed wchodzącymi wojskami twierdzę i po wejściu radzieckich wojsk a także o tym jak dowiedziała się o zbrodniczej przeszłości swojego ojca i o tym co Hitler zgotował milionom niewinnych ludzi a czego nie zauważała, a raczej nie chciała zauważać, a także o własnym poczuciu winy za to wszystko co jej naród uczynił innym, przy braku reakcji na popełniane zło ze strony takich jak ona, jest w liście, odpowiedzi na list Anny, który przyszedł już po jej śmierci, a przeczytany został przez jej wnuka. Jak można wywnioskować z odpowiedzi Anna sugerowała Annelore aby sobie wybaczyła, ale ta odpisując napisała " Wybaczenie, droga Anno, to najtrudniejsza czynność w życiu, wybaczenie sobie, po tym wszystkim, co stało się w tamtych strasznych latach, po niesłychanym, niesłychanym, niemożliwym do zrozumienia barbarzyństwie, ludobójstwie zakrawa na cud i ja takiego cudu po sobie się nie spodziewam".
Ale czy faktycznie można siebie jakoś wytłumaczyć i sobie wybaczyć, że wzięło się, chociaż tylko bierny, udział w czymś potwornym, czymś w żaden sposób nieodwracalnym? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć.
Równie ciekawie, jak wątek Annerole, poprowadzony jest w książce ten współczesny, którego bohaterami są członkowie rodziny zamieszkującej mieszkanie, które zmuszona była opuścić. Elbląg tu już nie jest eksponowany, tak jak Elbling, ale świetność miasta jest już przeszłością. Lata siedemdziesiąte to jeszcze czas siermiężnego socjalizmu i niezamożnego społeczeństwa, które musi się liczyć z każdym groszem. Ale tutaj ważna jest rodzina, w której największym autorytetem, i której spoiwem jest Anna, babcia, matka i teściowa, która też kiedyś musiała opuścić swoje Koszelewo. W tym podobne są z Annerole, obie są ofiarami wojny, obie musiały opuścić ukochane miejsca i obie doznały traumy utraty bliskich, z tym, że Anna niezawinienie.
Bardzo przypadła mi do gustu postać Anny, posiadającej dobre, przedwojenne, średnie wykształcenie a przy tym mądrej i pełnej dobroci kobiety, której śmierć wszyscy domownicy odczuli bardzo boleśnie. Dlatego ucieszyło mnie, że to ona, wzorowana na babce autora, ma być bohaterką kolejnej książki, bo też jej dramatyczne losy, które tu są tylko zasygnalizowane, z pewnością będą poruszające a zarazem frapujące.
Cieszy mnie bardzo, że dzięki nakanapie.pl mogłam przeczytać tę bardzo interesująco napisaną powieść, którą uważam za udany debiut literacki, zarówno pod względem poruszonej w książce tematyki jak i stylu, w jakim powieść została napisana, co razem wziąwszy sprawiło, że czytało mi się ją świetnie, a szczególnie mnie wciągał swą treścią pamiętnik Annerole Heite, który odbierałam jak autentyczny, a nie wymyślony. Wiktor Hajdenrajch stworzył w swej powieści bogatą i różnorodną plejadę interesująco zarysowanych i bardzo prawdziwych, takich z krwi i kości postaci, mocno osadzonych w realiach historycznych, szczególnie tych z Elbing okresu międzywojennego. Zróżnicował ich również pod względem poglądów: dziadek, matka i brat są sceptyczni wobec polityki Hitlera i jego wizji wielkich Niemiec widzą w tym nowe zagrożenie dla narodu, przez co pokazał, że narodowy socjalizm nie wszystkich Niemców pociągał, jednakże nie wyrażali tego publicznie, gdyż to między innymi przeciwnicy nowego zapełniali pierwsze powstałe na terenie Niemiec obozy.
Po przeczytaniu tej książki łatwiej jest sobie odpowiedzieć na pytanie o to, dlaczego naród niemiecki tak łatwo dał się zindokrynować Goebbelsowskiej propagandzie i uwierzył w mit rasy panów i wielkich Niemiec, które zawładną światem.
Osobiście lubię, gdy książka mnie inspiruje do zdobycia dodatkowej wiedzy zanim biorę ją do czytania. I teraz też tak było. Po prostu wcześniej w skrócie, bo w skrócie, ale przyswoiłam sobie historię zupełnie dotąd nie znanego mi miasta, które często zmieniało swą przynależność.
Jak sam Autor twierdzi to nie jest książka historyczna, ani nie można jej traktować jak przewodnika po Elblągu, ale z pewnością warto wraz z Annelore powędrować po ulicach Elbląga, gdy jeszcze był Elbingiem zanim przeminął jego czas. Polecam.