Lew Tołstoj to według mnie najlepszy rosyjski pisarz. On nie opowiada, on snuje swoją opowieść w taki sposób, że dech zapiera. Jego bohaterowie są bardzo realistyczni. Przeżywają prawdziwe problemy, targają nimi burzliwe uczucia, popełniają błędy, kochają, nienawidzą, śmieją się, płaczą. Budzą sympatię, złość, irytację, nienawiść. Prawdziwi ludzie z krwi i kości. Ze wszystkimi radościami i problemami jakie przynosi życie. To chyba największa zaleta jego pisarstwa.
W „Annie Kareninie” kreśli Tołstoj psychologiczny portret rosyjskiego społeczeństwa lat 70-tych XX wieku. Opisy są długie i szczegółowe (sił pozbawił mnie kilkustronicowy opis Lewina koszącego trawę kosą i jego przemyślenia na ten temat). Są momenty porywające i przeraźliwie nudne. W powieści krzyżują się losy trzech rodzin szlacheckich: księcia Obłońskiego i jego żony Dolly, Kitty (młodszej siostry Dolly) i zakochanego w niej Konstantego Lewina, a także Anny (siostry Obłońskiego) i Aleksieja Kareninów. I tak Lewin jest zakochany w Kitty, Kitty planuje swoją przyszłość z Wrońskim, Wroński zakochuje się w Annie, a Anna w nim, nie bacząc na fakt posiadania męża. Losy tej czwórki bohaterów stanowią główna oś powieści i przeplatają się wzajemnie.
Zdecydowanie najciekawszą postacią jest tytułowa Anna Karenina. Kobieta pochodzi z rodu Obłońskich. Jest żoną starszego od siebie o 20 lat Aleksieja Karenina, z którym ma ośmioletniego synka Siergieja. Anna jest zjawiskowo piękną i elegancką kobietą. Dzięki swemu pochodzeniu i wysokiej pozycji męża obraca się w najwyższych sferach społecznych. Państwo Kareninowie są powszechnie lubiani i szanowani. Niesyty w ich małżeństwie od dawna wieje nudą. Zapewne ma na to wpływ duża różnica wieku między małżonkami. Pewnego dnia Anna zostaje wezwana do swego brata Stiepana Obłońskiego, aby pomóc mu w problemach małżeńskich. Stiwa zdradził żonę z francuską guwernantką. Oczywiście nie żałuje tego postępku. Raczej przykro mu, że nie potrafił lepiej ukryć swojego romansu. Żal mu rozpaczającej Dolly, dlatego zaprasza do domu Annę, która ma załagodzić całą sytuację i wyprosić u Dolly przebaczenie. Pani Karenin świetnie spełnia swoje zadanie. Po powrocie do domu, na dworcu kolejowym, spotyka hrabiego Aleksego Wrońskiego. Między parą bohaterów od razu rodzi się nić porozumienia. W ciągu dalszych zdarzeń Anna zakochuje się w hrabim bez pamięci (nie wiedzieć dlaczego, skoro postać jej męża jest zdecydowanie ciekawsza). Uczucie, choć wzajemne, to jednak zakazane, przewraca życie Anny do góry nogami. Miłość, która ją opętała nakazuje jej porzucenie własnej rodziny. Od tamtej pory żyje z Wrońskim w wolnym związku. Początkowe szczęście zaczyna przygasać, kiedy okazuje się, że Karenin nie zgadza się na rozwód i zakazuje Annie kontaktów z ukochanym synkiem. Dodatkowo kobieta zostaje wykluczona z towarzystwa, gdyż decyzje, które podjęła sprowadziły na nią hańbę i napiętnowanie społeczne. Brak kontaktów z dzieckiem i przyjaciółmi popycha Annę w objęcia depresji. Jej burzliwy związek z Wrońskim przeżywa kolejne kryzysy, które doprowadzą do tragicznego finału...
Polecam. Ten rodzaj klasyki każdy powinien znać każdy miłośnik dobrej literatury, szczególnie, że już wkrótce ukaże się najnowsza adaptacja powieści. Warto poznać książkę, zanim wybierzemy się do kin. Muszę przyznać, że plakat filmowy mnie zachwycił i z niecierpliwością czekam na film. Mam też nadzieję, że w związku z tym opublikowane zostanie nowe, przyzwoite wydanie powieści, bo w mojej bibliotece jest wersja tak stara, że kartki są autentycznie poobgryzane przez mole lub inne tego typu stworzonka.
P.S.
Aforyzmy wyjęte wprost z powieści są wciąż aktualne. No ale przecież prawdziwa mądrość nigdy się nie zestarzeje. Oto kilka przykładów:
„Prędko się przekonał, że spełnienie pragnień dało mu tylko jedno ziarenko piasku z całej tej góry szczęśliwości, którą sobie obiecywał. Urzeczywistnienie to przekonało go o wiecznej omyłce, jakiej ulegają ludzie utożsamiając szczęście, ze spełnieniem pragnień.”
„Zawsze cię kochałam, a gdy się kogoś kocha, to kocha się całego człowieka, takiego jaki jest, a nie takiego, jakim by się go mieć chciało.”
„Szacunek wymyślono po to, by zasłaniać to puste miejsce, gdzie winna znajdować się miłość.”