Cliff McNish to autor znany z powieści adresowanych dla młodzieży. Dziś chciałabym przedstawić pozycję, która nadaje się dla osób w każdym wieku.
Freya to czternastolatka, która widzi anioły. Przysparza jej to wielu kłopotów, ponieważ uważana jest za wariatkę i trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie przez wiele lat jest leczona. Poznajemy ją w momencie gdy koszmar z przeszłości jest już tylko wspomnieniem. Nastolatka od pół roku normalnie żyje wśród rówieśników. Prawie już zapomniała o wydarzeniu sprzed kilku lat, gdy w nocy odwiedził ją najprawdziwszy anioł i miała okazję nawet dotknąć jego cudownych skrzydeł. Dziewczynka ma przyjaciółki, które bardzo lubi, dostała się do szkolnej elity i jest wśród tych najlepszych. Niestety musi się bezwzględnie podporządkować prowodyrce, która nie znosi sprzeciwu, a w razie jakiegokolwiek głosu odmowy może zmienić czyjeś życie w piekło.
W szkole pojawia się nowa uczennica Stephenie. Ma paskudny płaszcz, jest zaniedbana i szalona. Nikt jej nie lubi, nie akceptuje, nie rozmawia z nią. Wszyscy tylko wyzywają od czubków i śmieją się, gdyż dziewczyna otwarcie mówi, że anioły istnieją. Na lekcji popada w jakiś amok i pełna uczuć, jakby przeżywała jakieś objawienie, opowiada o naszych opiekunach, czym nie zaskarbia sobie zrozumienia. Jedyną osoba, która jest jej przychylna to Freya, do której koszmar z przeszłości powraca ze zdwojoną siłą, stara się pomóc dziewczynie, gdy "przewodnicząca" jej grupy tego nie widzi. Czy jej działania odniosą skutek?
"Nowa wszystko słyszała; spuściła oczy. Freya chciała do niej podejść, lecz znów się powstrzymała. Gdyby to zrobiła, jej z trudem wypracowana pozycja towarzyska natychmiast ległaby w gruzach. Znów stałaby się szkolną ofiarą losu, dziwadłem. Nie mogła do tego wrócić, zbyt wiele włożyła wysiłku w to, żeby się wyrwać."
Freya nie może też zapomnieć o tym, jak sama jeszcze nie tak dawno się zachowywała. Znowu zaczyna popadać w obłęd, ponieważ coraz częściej zaczyna widzieć anioła. I to nie byle jakiego anioła. Całego czarnego, z obrzydliwą twarzą, którą przybrał, składającą się z twarzy ludzi cierpiących, chorych i brzydkich. Dziewczyna boi się, że znowu zwariowała, ale tym razem wszystko dzieje się naprawdę. Jak potoczą się losy dziewcząt? Czy obie trafią na całe życie do wariatkowa? A może razem z aniołami udadzą się do nieba? A może...? Przekonajcie się sami.
Freya to spokojna, przyjaźnie nastawiona do innych nastolatka. Dźwiga ciężki bagaż przeżyć, dlatego łatwiej jest jej zrozumieć innych. Sama nie do końca akceptuje siebie, ale stara się żyć jak najnormalniej i zdobyć stu procentową akceptację innych. Choć cały czas miałam nieodparte wrażenie, że wszystko związane z aniołami i jej przeżyciami dzieje się tylko w jej głowie. Ciągle czułam, że to nawrót choroby i za chwilę okaże się, że znowu jest chora i musi udać się na leczenie.
Za to Stephenie jest totalnie nakręcona na anioły. Ma w domu obraz Nadiela, swego anioła stróża. Posiada również karty i czyta sobie afirmacje, które ją uspokajają i dodają pewności siebie. Wierzy, że musi przekazać znajomym w szkole wszystko co wie na temat aniołów i wtedy może jej zaufają i zrozumieją ją. Na jej sposób bycia wpływa na pewno fakt, iż rodzice przez prawie całe jej życie trzymali ją pod kloszem. Uczyła się w domu, od małego liliputka nie miała kontaktu z innymi dziećmi i to wpłynęło na jej osobowość, na jej spostrzeganie rzeczywistości. Jeżeli chodzi o moją opinię na jej temat, to mimo wielu szczerych chęci nie polubiłam jej i już chyba tego nie zmienię. Imponowała mi jednak jej odwaga i to, że walczyła o swoje racje i przekonania. W obecnym świecie część ludzi powinna się tego nauczyć, a nie ślepo podążać za czyimiś wymysłami.
"Stephenie zdawała sobie sprawę, że nie ma powodu złościć się na rodziców. Nie rozumieli świata. Starali się chronić przed nim córkę, trzymali ją przy sobie i rzadko pozostawiali bez kontroli. Kilkoro dzieci z którymi pozwalali jej się spotykać, pochodziło z rodzin wyznających te same zasady."
Warte zauważenia jest również to, że anioły przedstawione są tu troszkę inaczej niż postrzegane są w naszym świecie. Czynią dobro, poświęcają się dla ludzi, mają wielkie skrzydła i potrafią latać, ale to jedyne podobieństwa. W świecie tej powieści ukazane są w niezwykle oryginalny sposób.
- Anioły oddałyby wszystko, by móc się zbliżyć do swoich podopiecznych tak bardzo, jak możecie to zrobić tylko wy, ludzie. Nie jest to nam dane. Pocieszamy was, interweniujemy w drobnych sprawach, ale pomyśl tylko, jak wiele mógłby zdziałać anioł, gdyby był śmiertelny! Macie nad nami przewagę, możecie się kontaktować bez przeszkód natury fizycznej, rozmawiać ze sobą twarzą w twarz, dotykać się, być z drugim człowiekiem, tak jak należy.
"Anioł" to nie jest kolejny paranormal romance; nie ma tu miłości, pożądania czy wampirów. To powieść o życiu z elementem fantastycznym. Na główny plan wysuwają się problemy Freyi, jej ojca, brata i Stephenie. Nie jest to może pozycja szczególnie wybitna; czyta się ją szybko i przyjemnie.To odskocznia od horrorów czy fantasy. Dlatego, jeśli chcecie na chwilę "odskoczyć", to polecam Wam tę książkę.