Courtney Allison Moulton urodziła się w Teksasie. Na co dzień mieszka w Michigan, gdzie pracuje jako zawodowy fotograf, a cały swój wolny czas poświęca na jazdę konną oraz udział w pokazach koni. Od dziecka lubiła czytać o starożytnych mitologiach, studiować "martwe" języki opowiadać straszne, a równocześnie niezwykle romantyczne historie. "Anielski ogień" to jej debiut literacki.
Pierwsze pojawiają się koszmary. Przerażające sny, w których Ellie staje twarzą w twarz do walki z monstrualnymi potworami. Sny, które wydają się być zbyt prawdziwe na to by przejść obok nich obojętnie, a równocześnie zbyt niewiarygodne, aby pogodzić się z faktem, że mogą okazać się rzeczywistością. Beztroskie życie, które wiodła Ellie wywraca się do góry nogami, w chwili, w której zamordowany zostaje jeden z nauczycieli dziewczyny, a na jej drodze pojawia się Will - tajemniczy chłopak o zawiłych tatuażach na ramionach.
Wówczas właśnie pojawiają się pierwsze wspomnienia. Niewyraźne migawki z przeszłości, których nie da się jednak ułożyć w spójną całość.W dzień swoich siedemnastych urodzin Ellie poznaje jednak prawdę o swoim życiu i choć wciąż nie stanowi ona pełnego obrazu jej przeszłości, świat staje się już wystarczająco przerażający. Ellie musi polować. Nie zwarzając na swoje lęki, musi stanąć do walki z bezwględnymi kosiarzami, którzy pożerają nie tylko ludzkie ciało, ale również dusze. A choć Will dzielnie kroczy u jej boku, stanowiąc jedyną niezmienną rzecz w jej istnieniu, dziewczyna nie może w pełni czuć się bezpieczna. Bo nawet on nie jest zupełnie szczery w stosunku do niej. By wygrać, Ellie musi poznać tajemnicę swoich poprzednich istnień. Tyle, że ta może okazać się zbyt straszna by ją udźwignąć.
Choć może brzmi to niemal absurdalnie, romanse paranormalne mają wiele wspólnego z baśniami. Ze względu na niesłabnące zainteresowanie czytelników, przeżywamy istne apogeum owego gatunku na rynku czytelniczym, a co za tym idzie, coraz trudniej przychodzi autorom zachowanie oryginalności w swoich utworach. Powstały już pewne "schematy", na podstawie których konstruowana jest fabuła kolejnych powieści. Coraz częściej spotykamy się z motywem pojawienia się w mieście nowego ucznia, który - o dziwo! - okazuje się być wampirem, wilkołakiem lub aniołem i, wbrew wszelkim zasadom, zakochuje się w zwyczajnej dziewczynie. Na arenie wydarzeń nie może również zabraknąć "tego trzeciego" - niezmiennie przystojnego, przeważnie bardziej pasującego do głównej bohaterki, a mimo to z góry skazanego na porażkę. Akcja biegnie swoim torem - mamy wzloty i upadki, chwile radości i smutku, wszystko po to by bohaterowie pod koniec mogli w pełni pogrążyć się w swoim uczuciu.
Przyznam szczerze, że nie oczekiwałam wiele od "Anielskiego ognia". Przygotowałam się na kolejną schematyczną historię z happy endem, o której prędko zapomnę. Tymczasem jednak pani Moulton postanowiła sprawić mi miłą niespodziankę. Zagłebiając się w historię Ellie i Willa, z coraz większym zaskoczeniem odkrywałam różnice między ową powieścią, a innymi utworami podobnego gatunku. Owszem, pewnych schematów autorce nie udało się uniknąć, ale biorąc pod uwagę całokształt, można przymknąć na to oko.
Narracja poprowadzona z punktu widzenia głównej bohaterki ujęta jest prostym, łatwym w odbiorze językiem, charakterystycznym dla młodzieży, przez co zdecydowanie łatwiej przychodzi czytelnikowi utożsamienie się z postaciami. Fabuła powieści podąża w zaskakującym tempie, biorąc pod uwagę pomysł na którym opiera się historia. Wbrew pozorom autorka wcale nie karze nam długo czekać na to by poznać tajemnice Ellie. Wręcz przeciwnie, ich rozwiązanie odkrywamy stosunkowo wcześnie, powodując u czytelnika nawet chwilową dezorientację. Mimo takiego rozwiązania, w trakcie lektury nie towarzyszyło mi znużenie. Autorka rekompensuje swój wybór wplecionymi między główny wątek wydarzeniami, z którymi stykamy się na co dzień - niezrozumiałe odrzuceniu ze strony ojca, nieodwzajemnioną miłością pary przyjaciół, a wreszcie trudną walkę między tym co dobre, a tym co złe.
Element zaskoczenia stanowi również kreacja bohaterów. Ellie Monroe to postać wyróżniająca się na tle innych, a przy tym zadziwiająco normalna jak na główną bohaterkę. Jest zarówno odważna, jak i przerażona. Pełna siły i nie potrafiąca sobie poradzić nawet z najdrobniejszą zagwozdką. Pewna siebie, a równocześnie nieustannie walcząca z własnymi słabościami. Utożsamianie z jej postacią przyszło mi z zaskakującą łatwością.
Jeżeli zaś chodzi o Willa, mam spore trudności z ocenieniem jego osoby. Wydaje mi się, że w "Anielskim ogniu" Courtney Allison Moulton nie przekazała nam w pełni jego potencjału. Pokazała nam bowiem jego obraz poprzez pryzmat postaci Ellie. Will pomocnik. Will wieczny towarzysz. Will Anioł Stróż. Tymczasem, jak dowiadujemy się z czasem, jego postać nie koniecznie przedstawia się w samych białych barwach. Pełno w nim odcieni szarości, których jednak w pełni nie doczytałam się w powieści. Mam nadzieję jednak na przyszłość. Oby pani Moulton zdecydowała się dokładniej przedstawić nam głównego bohatera w kolejnej części.
Tak jak już nie raz wspomniałam, "Anielski ogień" mnie zaskoczył i głównie tym zaskarbił sobie moją sympatię. Z czystym sumieniem mogę więc polecić ową pozycję wielbicielom gatunku paranormal romance. Debiutancka powieść Courtney Allison Moulton zaskakuje i zapewnia idealną rozrywkę na kilkanaście godzin, pozwalając się nam odprężyć i, choć na chwilę, zapomnieć.