„Mrok jest miejscem” to zbiór ośmiu opowiadań, które łączy wspólny klucz: przemoc. Zagubieni są dorośli, zagubione są dzieci. Niedowierzanie. Smutek. Zachwyt nad pokazaniem ciężaru cierpienia tych wszystkich rodzin w sposób tak autentyczny a jednocześnie nie przygniatający i do uniesienia:
„Mrok jest miejscem” a tego miejsca w sensie fizycznym brak. „Lucia nie rozumie, jak można być tak bardzo skądś”, skoro jej rodzice cały czas przed czymś uciekają, nie wykształciła w sobie poczucia bezpieczeństwa i przynależności niezbędnego do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania w dorosłym życiu.
„Calipso” to niezwykła opowieść o tym, że zły człowiek zły nie jest z natury a przeżyte doświadczenia takim go kształtują i odkrycie mężczyzny: „serce biło mu szybko w piersiach. Prawdopodobnie aż do tej nocy nigdy nie przyszło mu do głowy, że istnienie może być tak zaskakujące. A teraz chciał się uczepić tego odkrycia, ne pozwolić mu się wymknąć”. Czy mu się uda?
„Marina Fun” doskonale pokazuje nierówną miłość rodziców do dzieci, faworyzowanie jednego z nich ze względu na jego ułomność: „ale rzecz w tym, ze mojego brata wyróżnia doskonałość tak niemożliwa, jest tak absolutnie piękny, że staje się stworzeniem zarozumiałym i głupim. Lecz tylko ja to dostrzegam”. Każde dziecko powinno się kochać tak samo, nie każdy potrafi…
„Z nagła powódź” opowiadanie przepełnione żalem do pogubionego ojca, który w swoim szaleństwie nie zauważa własnego syna Mauro... „Żal przychodzi niespodziewanie jak powódź”.
Rodzina jest najważniejszą wartością w życiu i kotwicą bezpieczeństwa dla naszego zdrowia psychicznego i Vilma to odkryła po dramatycznych przeżyciach i doświadczeniach. Opowiadanie „Najlepszym ze wszystkich naszych córek i synów” pokazuje, że: „natura wytycza swoje ścieżki, ale to człowiek je kształtuje”.
„Dzieci bawią się w ogrodzie”, które wcale się nie bawią a zastraszają właścicielkę domu i Laura „rozejrzała się wokół i poczuła, że jest w potrzasku. Bała się bardzo, że mogłaby rozpaść się na kawałki. Ale to nie było najgorsze. (…) Najgorsza była świadomość, że nie ma nikogo, komu mogłaby zdradzić swoje obawy dotyczące tego, co zdarzy się tej nocy. Była zupełnie sama”. Przygniatająca sytuacja… nie mieć nikogo… drugiego człowieka.
„Wyspa w chmurach” Rebeca i Noel zagubieni w swoich powinnościach, a marzenie o dziecku zbyt silne, by o nim zapomnieć a które może doprowadzić do destrukcji ich relacji: „Rebeca żałowała, że jej mąż jest tak skąpy. Wolała ludzi swobodnych i hojnych, choć jednocześnie nie spotkała ich wielu w swoim życiu”.
„Człowiek wody”: „zamykam oczy, a zanurzając się w mroku mojego wnętrza, skupiam uwagę na czymś, co rodzi się w najgłębszej części mojej istoty. Podejrzewam, że się tam znajduje. Że gdzieś się znajduje. Aż do teraz ignorowałam to ze strachu, lecz sądzę, że teraz przyszedł czas, byśmy się poznali. Nawołuję. (…) Właśnie to obudziłam”.
Oniryczny klimat, wydarzenia i konteksty tak nierealne… a jednak dzieją się tuż obok nas, każdego dnia. Dorośli niedojrzali emocjonalnie, poranieni, zagubieni. Ich dzieci jeszcze bardziej pogubione, błagające o uwagę, miłość, zainteresowanie… Monologi dorosłych... a dzieci chcą rozmowy. Przezroczystość potomków zatrważa. Rodzina jako podstawowa jednostka społeczna, w której powinny dostać przede wszystkim miłość, akceptację, wsparcie stała się klatką i to nawet nie złotą. Klatką mroku. Mrok jest miejscem, domem, budynkiem i jednocześnie duszą, sercem, którego nigdy nie nauczono kochać… mrok jest pustką w oczach, bezkresną pustką przyszłości. Tu i teraz jest ciemność... I później i zawsze z pokolenia na pokolenie. W każdej historii i ja i ty i oni…
Polecam, czytajcie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Bo.Wiem.