Tak bardzo kochała życie, swoją rodzinę, której dobro przedkładała nad własne. Była w stanie nawet poświęcić karierę aktorską, na której jej tak zależało, to najbardziej chyba obrazuje, jakim była człowiekiem. Była wyjątkową kobietą uwielbianą przez swoich fanów. Nie dziwi, zatem fakt, że gdy tylko 27 września 2017 r., zaledwie trzy lata po jej przedwczesnej śmierci pojawiła się na rynku wydawniczym pierwsza biografia w opracowaniu Macieja Drzewickiego i Grzegorza Kubickiego, w ciągu tygodnia zajęła pierwsze miejsce na liście sprzedaży w salonie Empik, wyprzedzając piątą część sagi „ Millenium „. Złośliwi zarzucają, że przyczyniła się do tego wszechobecna promocja, aby zarobić jak największą kasę, ale moim zdaniem wielbicielom Ani nie trzeba było niczego na siłę wciskać. Osobiście nie bardzo lubię czytać biografie jednak z wielką przyjemnością zaczytałam się na dwa wieczory. Może z przyjemnością to niezbyt fortunne słowo, gdyż lektura tej książki była dla mnie naprawdę trudna. Wiedziałam, bowiem co spotka mnie na końcu. Pomimo tej wiedzy, że niczego już się nie zmieni, zakończenie uderzyło we mnie niczym fala tsunami. Bardzo przeżyłam śmierć Ani przedtem, teraz jeszcze raz po przeczytaniu biografii. Nie mogłam przestać płakać, tym bardziej, że Krystyna powiedziała do umierającej córki podobne słowa, jakie wypowiedziałam do naszego syna przed jego śmiercią. „ Dziecko nic się nie martw, wszystko będzie dobrze „ Pewnie jest im tam dobrze, a żyjącym pozostały wspomnienia. Piękne wspomnienia, które należy pielęgnować, bo dopóki pamiętamy oni żyją i są wśród nas.
Maciej Drzewicki, Grzegorz Kubicki stworzyli sympatyczną opowieść złożoną ze zbioru anegdot i historyjek o aktorce ułożonych chronologicznie, uzupełnionych fotografiami. Dzięki temu mogłam dowiedzieć się, że Ania Przybylska była zwyczajną, sympatyczną dziewczyną, która mimo osiągniętych sukcesów, nie zadzierała nosa i starała się za wszelką cenę chronić swoją rodzinę przed mediami i żyć swoim życiem.
Czy udało mi się, bliżej poznać Anię i zrozumieć fenomen jej kariery? Myślę, że jednak nie do końca. Ledwo nadążałam za jej życiem, trudno mi było uporządkować pewne wydarzenia, bo jest to zbiór historii opowiedzianych przez przyjaciół i rodzinę, trochę powierzchowna. Można by zarzucić autorom gloryfikowanie Ani i brak głębi oraz to, że całość przypomina raczej wspominki o ukochanej osobie niż jej biografię, ale czy wolno mi się czepiać, skoro sama straciłam dziecko i chcę pamiętać tylko to, co najlepsze. Tak naprawdę nie wiem jak ocenić tę książkę, czy jej wartość merytoryczną, gdzie brakuje głębszego spojrzenia i szerszego kontekstu, czy sentymentalną z powodu osobowości Ani, której nie dało się nie lubić. Może kiedyś powstanie film, który pozwoli zobaczyć życie i karierę Ani Przybylskiej z zupełnie innej, nowej perspektywy.
Ania: „ Człowiek zdrowy nie myśli o chorobach, nie chce zastanawiać się nad nieszczęściem, uważając, że nigdy go nie dotknie. Ale niestety, też są dla ludzi. Obcowanie z cierpiącymi, zwłaszcza dziećmi, uczy pokory wobec życia. „
Krystyna, mama Ani: „ Czy matka może przygotować się na śmierć córki? Nie, ja wciąż nie jestem na to gotowa, Żaden rodzic nie powinien chować swojego dziecka „
Święte słowa nic więcej nie można dodać.