Bardzo mi się podobała książka 'IGen' pani Twenge, szczegółowo opisująca pokolenie Amerykanów urodzonych po 1995 r., to generacja bardzo podobna do naszej polskiej. Zatem przez analogię można było znaleźć w 'IGen', sporo wiadomości i o naszej młodzieży. Sięgnąłem więc z zainteresowaniem po tę pozycję.
Treścią książki jest szczegółowy opis amerykańskich generacji, począwszy od tzw. cichego pokolenia (osoby urodzone w latach 1925–1945), dalej mamy baby boomers (1946–1964), pokolenie X (1965–1979), milenialsów (1980–1994), pokolenie Z, nazywane również iGen (1995–2012), wreszcie pokolenie polarne osób urodzonych po roku 2013. Badania są oparte na analizie olbrzymiej ilości danych – pochodzących od 39 milionów osób. Zatem „Możemy się dowiedzieć, jak naprawdę różnią się pokolenia – nie poprzez zgadywanie, ale na podstawie rzetelnych, zbieranych na bieżąco danych.”
Wszystko to bardzo pięknie, ale książka opowiada wyłącznie o amerykańskich pokoleniach, które mnie średnio interesują, w przeciwieństwie do polskich generacji. Tamci ludzie żyli w innej rzeczywistości, innym ustroju, ukształtowały ich inne wydarzenia kluczowe: wojna w Wietnamie, atak terrorystyczny z 11 września 2001, czy kryzys gospodarczy z 2008. Nasze pokolenia żyły do 1989 r. w komunie, kluczowymi dla nich wydarzeniami były: październik 1956, marzec 1968, rewolucja Solidarności w latach 1980-81, a potem stan wojenny, wreszcie transformacja ustrojowa w latach 1989-93, która wywróciła życie wielu ludzi do góry nogami. O tym chciałbym przeczytać, a nie o Amerykanach (a może jest już podobna książka o polskich generacjach?), chociaż muszę przyznać, że analiza pani Twenge jest rzetelna i frapująca dla zainteresowanych tematem.
W tej książce ciekawa dla mnie była analiza pokolenia Z (urodzonych w latach 1995–2012), bo to generacja mentalnie bardzo zbliżona do naszych młodych ludzi.. Ale tutaj mamy w dużej mierze powtórzenie tez z książki 'Igen', na przykład dobrze udokumentowane stwierdzenie o pogarszającym się zdrowiu psychicznym Zetek; wiąże się to z nadmiernym używaniem mediów cyfrowych. Niemniej trzeba przyznać, że w tej pozycji rozważania pani Twenge są oparte na dużo większej bazie danych.
Siłą rzeczy powierzchownie pisze pani Twenge o pokoleniu polarnym, urodzonym po 2013 r. Nazwa tego pokolenia pochodzi od dwóch ważnych aspektów najnowszych czasów: polaryzacji politycznej w Ameryce (w Polsce też!), oraz topnienia lodowców polarnych, będącego symbolem globalnego ocieplenia. To są problemy, z którymi polarni będą się musieli zmierzyć.
Mam zatem wobec tego potężnego dzieła ambiwalentne odczucia, z jednej strony to rzecz rzetelna, poważna, przykład solidnej pracy popularnonaukowej, z drugiej książka mało ciekawa, opowiadająca w zdecydowanej większości o ludziach i sprawach dla mnie odległych.
Rzecz jest poza tym słabo przetłumaczona, a w moim kundelku nie mogłem zobaczyć licznych wykresów ilustrujących wywody autorki.