„Życiową pasją autorki jest… samo życie”- to zdanie idealnie oddaje osobowość Bogusławy Krause. Pisarka już od bardzo dawna zafascynowana tematyką szczęścia i rozwoju osobistego postanowiła podzielić się swoim sposobem na dobre samopoczucie z innymi ludźmi poprzez drugą już książkę pt. „Alchemia szczęścia”.
Sięgnęłam po książkę pani Bogusławy pełna nadziei na fantastyczną lekturę, która pozwoli wzbogacić moje wnętrze, a poczucie szczęścia wznieść na wyższy poziom. Zazwyczaj jest tak, że jeśli mamy zbyt wielkie oczekiwania wobec danej pozycji, podczas bezpośredniego kontaktu z lekturą spotyka nas zwyczajne rozczarowanie. Obawiałam się, że i w tym przypadku tak będzie, po przyznam szczerze, że całkowicie podzielam zainteresowania autorki ta tematyką. Dlatego z radością (ale i lekkim dystansem) rozpoczęłam czytanie.
Książka, zgodnie z pasją autorki, jest połączeniem wielu dziedzin nauki takich jak fizjologia, parapsychologia, motywacja i nauka poznawcza. Zaskoczeniem było dla mnie to, że poradnik nie pozwolił mi poznać recepty na szczęście. Za to pozwolił mi poznać mnie samą. Bo główną (lecz nie jedyną) zasadą dążenia do szczęścia jest poznanie samego siebie i uznanie swoich własnych uczuć za najważniejsze. Jak mówi podtytuł „Nie ważne, co robisz, ważne, co myślisz.” Bo, wg autorki, kluczem do szczęścia są nasze właśnie myśli. Ponieważ nie możemy zmienić świata, nie możemy sprawić, że ktoś zachowuje się inaczej, czy wyznaje nasze racje, ale możemy zmodyfikować nasze nastawienie do pewnych ludzi, zjawisk, zdarzeń na naszą korzyść. Innymi słowy trzeba być „realistycznym optymistą”. Znaczy to, że powinniśmy postrzegać świat i jego realne problemy przez pryzmat własnych, pozytywnych uczuć. Bo chyba nikt nie chce czuć się źle, a niestety to najczęściej robimy. Czujemy się źle i jest to jedynie nasza zasługa. „Alchemia szczęścia” to rozrachunek z samym sobą, który musimy podjąć, jeśli chcemy stać się choć odrobinę szczęśliwsi.
Autorka skupia się na różnorodnych aspektach życia podając przykłady ze swojego własnego doświadczenia, jak interpretować przeciwności losu na naszą korzyść. Przekonuje nas, że to my- ludzie- tworzymy rzeczywistość. Każdy swoją. A to, w jaki sposób to robimy zależy właśnie od naszego nastawienia.
Czytając poradnik, czułam się w pewnych momentach zafascynowana entuzjazmem autorki, a w innych, niestety, wątpiłam w prawdziwość słów, twierdząc, że książka zrobi mi „wodę z mózgu”. Nie wiem czym to było spowodowane. Być może styl, którym pani Bogusława posługuje się w książce, jest dla mnie zbyt perswazyjny, o ile można to tak nazwać. Momentami czułam się jakby autorka chciała na siłę przekonać mnie, że to co ona uważa za dobre dla siebie jest dobre i dla mnie. Ale już kilka przeczytanych zdań później, na nowo nachodziło mnie przekonanie, że wszystko faktycznie jest prawdą. W ostatecznym rozrachunku myślę, że teoria pani Krause o zdobywaniu szczęścia jest warta poznania i chociaż kilka z jej elementów naprawdę dobrze byłoby wprowadzić w życie.
Sama zaczęłam stosować rady zawarte w książce i ,choć idzie mi to bardzo mozolnie, czuję, że faktycznie zaczęłam inaczej odbierać rzeczywistość, a mój stopień zadowolenia z dnia na dzień wzrasta.
Jako osoba szczerze zafascynowana tematem „pogoni za szczęściem” mogę stwierdzić, że pozycja była strzałem w dziesiątkę. Myślę, że entuzjazm autorki wręcz namacalnie wyczuwalny w książce, jest w stanie zarazić też innych ludzi, którym tego szczęścia na co dzień brakuje. Dlatego proponuję tę książkę każdemu, kto nie chce marnować życia na negatywne emocje i spróbować stworzyć swoją rzeczywistość w nieco bardziej kolorowych barwach.