Po tytule recenzji możecie sądzić, że przeniesiemy się na otwarte może i że będą tutaj piraci! Będą i to jacy! Tacy nietypowi, ale o tym wkrótce, dodam, że morza tutaj nie będzie. Dziś w dzień skończyłem czytać lekturę i na jej myśl ciągle się uśmiecham. Czasami warto oderwać się od książek dla dorosłych i dla równowagi umysłu wdrożyć się w dziecięcą powieść, gdzie spotka nas niesamowicie ciekawa przygoda, postaci będą iście bajkowe, a wszystko to, co się wydarzy, będzie nieprawdopodobne.
Autorką Zoji i tajemnicy znikających kapci jest Anna Samborowska, a ilustracje do książki przygotowała Justyna Karaszewska. O pierwszej można dowiedzieć się ze skrzydełka okładki, że jest doktorem literaturoznawstwa, I to, że wychowuje dwóch chłopaków, którzy wciąż gubią kapcie! (Skąd ja to znam... To dzieje się chyba wszędzie!!!). Pani Anna nadal poszukuje sama kapcia w rozmiarze nr 32. Może gdzieś zaplątał się u Was? Właśnie ten fakt spowodował, że napisała tę niezwykłą powieść dla dzieci.
Okładka mocno sugeruje odbiorcom, że nudy to tutaj nie będzie. Można od razu domyślić się, że dziewczynka w stroju pirata, to tytułowa bohaterka Zoja, która pod prawą nogą ma spory zapas różnorakiego obuwia. W tle lata też pewien ptak.
Kapcie w roli głównej? Kto by pomyślał... Zanim jednak o nich, to jeszcze raz przedstawię Wam główną bohaterkę powieści przygodowej dla dzieci, tytułową Zoję. Zoja to zwykła dziewczynka, z czarnymi włosami, lekko pokręconymi. Jej oczy są koloru zielonego i gdyby bliżej przyjrzeć się dziewczynce, można stwierdzić, że są one lekko wytrzeszczone. Zachowuje się jak każda mała dziewczynka. Choć czy młodej damie przystoi plucie pestkami czereśni?
Ważną rolę odegrają w powieści rodzice. Właśnie tato dziewczynki odziedzicza pewien posiadłość zwaną Domem nad Jeziorem położoną nad jeziorem Gaładuś w miejscowości Krasnogruda. Jezioro to położone jest na Suwalszczyźnie, a jego mniejsza część znajduje się po drugiej stronie granicy z Litwą. Co to za dom, dokładnie, w jakich okolicznościach rodzina dziewczynki dowiaduje się o spadku? Do ich domu przychodzi listonosz z pewną dosyć dziwną przesyłką. Listem i pakunkiem, w którym znajduje się pewne ptaszysko. Jak wynika z listu, został on wysłany przez ciotkę Anastazję, które napisała w nim, że już zeszła z tego świata i posiadłość będzie o teraz należeć do potomka Anastazji. Ptak to papuga, która zwie się Ola i jest ważną postacią dla dalszych losów rodziny dziewczynki.
Są już wakacje i tato postanawia, że weźmie parę dni wolnego od pracy i ruszą w podróż nad jezioro, by zobaczyć Dom nad jeziorem. Co ich tam spotka? Co tam zastaną i dlaczego zaczną ginąć im kapcie i inne obuwie? Z kim zaprzyjaźni się dziewczynka, jakie przygody przyprawią czytelnika w dobry humor i co takiego kryje się na wyspie na wspomnianym jeziorze? Musicie to przeczytać. Pośmiać się, poznać emocje, które towarzyszą Zoji, Zobaczyć jak sobie radzi w nowym, nieznanym miejscu. Nie ma tu nudy, cały czas coś się dzieje, a zakończenie może zaskoczyć każdego czytelnika.
Do wspaniała lektura dla najmłodszych, czy do czytania do snu swoim pociechom przez rodziców i dziadków. To taka idealna książka na wakacje, gdy pogoda może nam spłatać figla. Warto wtedy mieć ją przy sobie.
Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Novae Res. Serdecznie dziękuję za egzemplarz książki.