Teriana spędza kolejne dni na pirackim statku, którego kapitanem jest jej matka. Siedemnastoletnia dziewczyna wie, że kiedyś to ona będzie jej następczynią, a tym samym najważniejszą osobą na Quincense. Kiedy jednak dobijają do brzegu Celendrialu, największym marzeniem nastolatki jest spotkanie z dawno niewidzianą przyjaciółką. Dziewczyna nie spodziewa się, że ich, wydawałoby się, niewinna rozmowa będzie początkiem zdarzeń, które przyniosą olbrzymie konsekwencje dla jej rasy - Maarinów. Niestety prawo morza zdecydowanie różni się od tego, które obowiązuje na lądzie...
Dawno nie miałam okazji czytać powieści o piratach, a ta historia zaintrygowała mnie już od pierwszych stron. Jak na dobre fantasy przystało, autorce udało się stworzyć rozbudowany świat przedstawiony, który jest (jak sama podkreśliła) częściowo wzorowany na Imperium Rzymskim. Z każdą stroną czytelnik odkrywa coś nowego, na szczęście na końcu książki został umieszczony glosariusz, który zdecydowanie pomaga w usystematyzowaniu wiedzy i zrozumieniu pewnych pojęć. Występujące w książce postacie zdecydowanie nie są płaskie i jednoznaczne, a „Mroczne Wybrzeża” mają jeszcze jedną ogromną zaletę – historia w nich opisana nie jest przewidywalna. Przyznaję, że miałam podczas czytania pewne podejrzenia, do czego autorka zmierza, jednak ona doskonale posługuje się zwrotami akcji i to w najmniej oczekiwanych momentach.
Chociaż to Teriana wydaje się być najważniejszą postacią w powieści, to jest jedną z dwójki głównych bohaterów. W książce pojawiają się naprzemiennie rozdziały, w których wydarzenia przedstawione są z perspektywy dziewczyny lub Marka, będącego legatem legendarnego legionu. Główni bohaterowie są charakterni i co najważniejsze – inteligentni. Postać chłopaka jest nie mniej interesująca niż młodej piratki, ponieważ skrywa pełną tajemnic przeszłość, którą autorka odkrywa przed czytelnikami krok po kroku.
Spodobało mi się też to, że Danielle L. Jensen niczego nie ugładza – piraci są niepokorni, a legioniści brutalni, kiedy trzeba. Jednocześnie ukazuje też ich ich drugie, można by powiedzieć - to prawdziwe oblicze. Nie od dziś wiadomo, że ludzie noszą różne maski i nikt nie jest samotną wyspą, a przeszłość ma ogromny wpływ na człowieka. W „Mrocznych Wybrzeżach” zostało to bardzo dobrze ukazane.
Co jeszcze mogę powiedzieć o o tej wciągającej jak ocean powieści? Jest to dobrze napisane Young Adult fantasy, w którym właściwie każda strona jest przygodą. Razem z bohaterami wyruszyłam na podróż po niebezpiecznych głębinach w celu odkrycia kolejnych sekretów. Spotkałam się niedawno z takim stwierdzeniem, że chociaż prawdopodobnie już wszystko zostało napisane, to tak naprawdę liczy się to, jak temat został ujęty. „Mroczne Wybrzeża” są jedną z tych książek, w której występują znajomo brzmiące motywy, ale jednak wątki ukazane są w taki sposób, że nie sposób jest nie czytać powieści z przyjemnością, jak czegoś zupełnie nowego. Może i znajdzie się w niej kilka przewidywalnych momentów, jednak w niczym to nie umniejsza odbioru całości. Książkę zdecydowanie polecam fanom pełnych przygód historii, w których nie brakuje fantastycznych stworzeń i wierzeń oraz pełnych magii kultur. Największą wadą powieści jest to, że nie jeszcze nie wiadomo, kiedy pojawi się u nas kolejny tom pełen nowych przygód!