Młodziutka Agnes Grey ma dość traktowania ją przez rodzinę jako tę, która nie poradzi sobie z obowiązkami przypisanymi dorosłemu życiu- pragnie podreperować coraz szczuplejszy budżet rodzinny, a jednocześnie pokazać, że da sobie radę w wielkim świecie. Dlatego tez pomimo głosów sprzeciwu bliskich postanawia zostać guwernantką. Z nadzieją patrzy w przyszłość, licząc, że rodzina do której trafi, będzie dla niej dobra. Jednak po krótkim czasie musi zrewidować swoje marzenia: dzieci uwielbiają dręczyć swoją guwernantkę na milion różnych sposobów, a brak wsparcia w osobach ich rodziców przysparza Agnes tylko więcej kłopotu. Sytuacja w kolejnej rodzinie jest bardzo podobna- choć panienka Grey stara się wyplenić złe zachowania wśród jej podopiecznych, wydaje się to zgoła niemożliwe.
Lecz może Agnes znajdzie coś zupełnie innego niż nauczycielską satysfakcję... ?
Sama nie wiem jak to się stało, że mimo literackiej miłości do twórczości sióstr Bronte, po tę pozycję sięgnęłam dopiero teraz. Ewidentny efekt przeoczenia. Na szczęście udało mi się owo niedopatrzenie nadrobić.
Agnes Grey to zupełnie inna historia niż te spod piór sławnych sióstr, które dotychczas było nam dane poznać. Na pierwszy plan nie wysuwa się wcale miłość, a trud, jaki związany jest z edukacją cudzych dzieci. Guwernantka miała bowiem nie tylko uczyć ich przydatnych w dorosłym życiu rzeczy, lecz także być towarzyszką zabaw, a nierzadko powiernicą mniej lub bardziej przykrych sekretów. Zależy, czego wymagała konkretna rodzina. I ta niespójność w oczekiwaniach rodzin była niezwykle drażniąca, gdyż w pewnym momencie wydawało się, iż guwernantka ma być jednocześnie niańką, kucharką i służącą. Za jedną pensję, oczywiście.
Anne Bronte skupiła się właśnie na tym, by pokazać nam, jakie trudy musiały znosić nauczycielki tamtych czasów: mur, jaki tworzyły rodziny wobec obcej im osoby, podważanie ich kompetencji, traktowanie często gorzej niż służącą. A przy tym liczne przytyki od dzieci, które najchętniej przerzuciłabym przez kolano i zaserwowała kilka klapsów. Podczas lektury wciąż pojawiało się w mojej głowie pytanie- po co takie rodziny zatrudniają kogoś do edukacji pociech, skoro nie pozwalają na sposób nauczania danej osoby, a przy tym jeszcze mają dużo do powiedzenia, i to najczęściej nic miłego? Skoro tak, niech sami zajmą się wychowaniem swoich małych diablątek. Tutaj jednak wchodzi na scenę aspekt podziałów klasowych i uważanie się za lepszych.
Rzekłabym, że już w naszych czasach mimo tak rozszerzonej wiedzy i rozbudowanej kultury osobistej nauczyciele niejednokrotnie przechodzą z uczniami prawdziwą gehennę. Podziwiam ich, naprawdę. Równie mocno podziwiałam Agnes, która mimo kłód rzucanych jej pod nogi, nie poddała się, nie straciła ducha.
Ta powieść to idealna lektura dla nas, współczesnych. Powinna nas nauczyć szacunku dla każdego, nawet najgorszego w naszym mniemaniu zawodu. A przy tym pokazuje nam nieprzekłamany obraz "możnych" tamtego okresu. I co z tego wynika? Pieniądze i władza nie czynią z Ciebie człowieka lepszego od innych- prawda znana nam już od dawna.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa MG :)