Powieść “Agla” zachwyca bogactwem niesamowitych opisów i obrazów ożywających przed oczami Czytelnika. Już pierwsze słowa, że “na Brackiej padał deszcz”, zaczerpnięte z kultowej piosenki Grzegorza Turnau, przywołały w moim umyśle malowniczy Kraków, który znam z codziennego życia. W książce autorstwa Radka Raka inspiracja tym miastem przybiera niezwykłe kształty i formy w swojej realności, jednocześnie wpisując się w klimat gatunku fantastyki. Każde kolejne zdanie uzupełnia mapę tego fikcyjnego miasta o nowe, intrygujące obiekty, zaskakujące swoim niebanalnym obliczem, tak podobnym do rzeczywistości, a jednak zdecydowanie nowym. Przestrzenie, ulice, place i parki, którymi się poruszamy, nie są tam wypełnione zwykłymi ludźmi, ale zdumiewającymi osobistościami przeróżnej maści, takimi jak gobliny, raki, Jomowie czy czarodziejki i magowie. Wszyscy zostali wyjątkowo plastycznie przedstawieni, zarówno z charakterystyki zewnętrznej, jak i z zachowań. Dzięki temu Autor stworzył świat, który choć fantastyczny, wydaje się być namacalny i bez reszty wciąga Czytelnika w niecodzienne przeżycia. Po przeczytaniu tej książki trudno oprzeć się wrażeniu, że te istoty mogłyby istnieć gdzieś na świecie i można by je spotkać na zwykłym spacerze.
Przestrzeń w “Agli” wypełniona jest wieloma kreatywnymi postaciami, jakich nie przyszłoby nam w ogóle do głowy umieszczać w powieści, ale nie tylko one zasługują na uwagę. Autor doskonale posługuje się wprost genialnym słowotwórstwem i wyśmienicie wykorzystuje znane nam historycznie nazwy dla przedstawienia np. pewnych ugrupowań. Znalazła się w książce bezpieka, byli też ubecy, car i łagry. Wyobraźnia Radka Raka w kreowaniu pionierskich, oryginalnych nazw i imion dla swoich bohaterów zdaje się nie być niczym ograniczona - przytoczę tutaj jeden z wielu niezwykłych przykładów: Zorzynek z Rzeżuchowa, prawda, że jest to wyborne połączenie? Czuć w tej książce jej wyjątkowość ze względu na różnorodność wpływów i inspiracji, jakich można się doszukać w treści. Wyłowiłam tutaj pierwiastki innych dzieł, chwilami miałam np luźne skojarzenia ze słynnym “Wiedźminem”, ale widoczne są też zaczerpnięcia z różnych religii i kultur, choćby z żydowskiej. Uważam, że wszystko to, o czym dotychczas wspomniałam, tworzy niebanalną całość, świetną w swojej odmienności od innych znanych nam publikacji fantastycznych, a jednocześnie wpisującą się w ich standardowy kanon.
Jestem nad wyraz zauroczona podejściem Autora do spraw kobiet, który potrafił zaznaczyć w swojej powieści wszystko to, z czym (i o co) piękniejszej płci od dziesiątek, ba! od setek lat przyszło walczyć w patriarchalnym świecie. Wykazał się ogromną dozą empatii w kobiecych kwestiach, nie unikając mówienia o seksualności i dojrzewaniu młodej dziewczyny.
Wspomnę jeszcze kilka słów o samej fabule, ale nie za wiele, żeby Czytelnik od samego początku miał pełną przyjemność przeżywania przygód wraz z (podkreślanymi już przeze mnie wielokrotnie) bohaterami. Sofja to nastoletnia dziewczyna, córka wykładowcy nazwiskiem Kluk, nauczającego o przyrodzie na Uniwersytecie. Ojciec Sofji zaginął podczas dalekiej ekspedycji naukowej, przez co dziewczyna, decyzją władz uniwersyteckich trafiła na termin do ekscentrycznej czarodziejki Mai Ułudy (znów zwracam uwagę na nazewnictwo!) i przyucza się gnozy. W domu magistry spędza najlepszy czas w swoim życiu. Ta sielanka nie trwa jednak długo, bo dzięki, albo bardziej przez, swoją umiejętność wpadania w duże tarapaty, młoda kobieta szybko musi się stamtąd znów przenosić, tym razem do Azylu poza miastem, aby uniknąć wielkiego niebezpieczeństwa, które nierozważnie ściągnęła na siebie i innych dookoła, przywołując mroczne moce.
Jeśli szukasz emocjonującej lektury z gatunku fantastyki, w której niebywałe przygody i rewelacyjni bohaterowie wiodą prym, to gorąco polecam Ci tę fenomenalną książkę. Ogromnie się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać i z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego tomu!