„To nie jest kraj dla słabych magów” to moje kolejne spotkanie z Agatą, która wprawdzie nie ma magicznych zdolności, ma jednak niezwykły talent do pakowania się w kłopoty. Agata po wydarzeniach z poprzedniego tomu chciałaby odpocząć. I na początku nawet jej się to udaje. Całymi dniami wyleguje się w łóżku, nie wychodzi z domu, odcina się od świata. Co z tego, skoro świat tak uparcie się o nią upomina?
Kto by pomyślał, że ta marna ludzka istota odegra aż tak dużą rolę w rozgrywkach Iskier (tak nazywa siebie społeczność magicznie uzdolnionych) z demonami. Agata tak naprawdę niczym się nie wyróżnia. Mało tego, potrafi mocno irytować swoimi pomysłami i często lekkomyślnością. Nie zliczę, ile razy wywracałam oczami na jej głupie zachowania i nieprzemyślane decyzje. Ale co z tego, skoro jest to postać, która tak bardzo przyciąga. Nie tylko czytelnika. Ta z pozoru szara myszka zwraca uwagę coraz większej liczby istot magicznych i niemagicznych również, co zwiastuje jeszcze większe kłopoty i dużo więcej pędzącej na złamanie karku akcji.
W zwariowany świat Agaty, jej bliskich, wiszącej na włosku wojny między ludźmi a Iskrami i budzących grozę demonów wchodzimy z impetem. Z każdym kolejnym rozdziałem akcja jeszcze bardziej się rozpędza, żeby pod koniec powieść mogła zaskoczyć czytelnika totalnie niespodziewanym finałem. Sama nie wiem, czego się spodziewałam w kontynuacji, ale na pewno nie tego, co otrzymałam. Trup ściele się tu gęsto, może nawet trochę zbyt gęsto, biorąc pod uwagę fakt, że ofiarą nadnaturalnych istot i ich niespotykanych mocy są bohaterowie, których zdążyliśmy już trochę poznać, polubić, a nawet związać z nimi pewne nadzieje, co do kontynuacji. I nie tylko my, Agata również. Nie ma lekko ta bohaterka, trzeba przyznać. Jak na niemagiczną radzi sobie jednak zadziwiająco dobrze. Wychodzi obronną ręką z sytuacji, które dla normalnego człowieka z całą pewnością nie skończyłyby się dobrze. Co ma w sobie ta dziewczyna, że ocierając się co chwilę o śmierć, wytrwale jej unika? I dlaczego wciąż odgrywa tak dużą rolę w tym całym magiczno-niemagicznym zamęcie? Odpowiedzi znajdziecie w powieści, chociaż na pewno nie wszystkie, bo ta część, mimo że wyjaśnia dużo więcej niż poprzedniczka i daje dużo lepszy obraz świata wykreowanego w powieści, również pozostawia czytelnika z lekkim niedosytem.
Byłam bardzo ciekawa przede wszystkim tego, jak potoczy się wątek Agaty i przystojnego półdemona Dawida, któremu dziewczyna zaprzysięgła zemstę. Nie miałam pojęcia, jak mogłaby tego dokonać, skoro jest tylko człowiekiem. W tym miejscu muszę przyznać, że nie doceniłam wyobraźni autorki i jestem pod ogromnym wrażeniem zastosowanych w tym tomie rozwiązań fabularnych. To było dość ryzykowne, odważne, ale opłacalne. Chociaż liczba trupów chyba mnie tym razem przerosła. Jedna rada dla każdego, kto jeszcze nie czytał – nie przywiązujcie się do bohaterów. Bo potem możecie cierpieć jak ja. Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, dużo się dzieje, a mimo to nie ma szans na to, aby zagubić się w gąszczu wydarzeń. Struktura zasad rządzących światem magicznym staje się w tym tomie coraz bardziej jasna. Wszystkie zagubione kawałki puzzli, wszystkie wątpliwości, jakie mogliśmy mieć po lekturze pierwszego tomu wskakują na właściwe miejsca. I wszystko nam się pięknie składa do kupy. Sama Agata, tak bardzo zagubiona w poprzedniej części, wydaje się dużo lepiej ogarniać otaczającą ją rzeczywistość. Nie tak dawno w sumie jej życie wywróciło się do góry nogami, nie tak dawno przecież odkryła istnienie Iskier, demonów, wampirów i innych magicznych istot i przez pewien czas panował w jej głowie spory bałagan. W drugim tomie, mimo że nadal nieco zagubiona, dziewczyna dużo lepiej odnajduje się w tym świecie, chociaż autorka jej nie oszczędza i nie daje jej odetchnąć, rzucając jej ciągle nowe kłody pod nogi. Sprawy nie ułatwia fakt, że Agata jest stale połączona z Dawidem i czy tego chce, czy nie, zawsze jest w samym centrum toczących się wydarzeń. A chciałaby mieć tylko święty spokój. Duży plus za to, że akcja nie dzieje się znów w przedszkolu, bo chociaż dzieci to kochane bąbelki, potrafiły być prawdziwymi demonami. I za to, że Agata, chociaż coraz bardziej otwiera oczy na świat, który do tej pory pozostawał dla niej zamknięty i coraz więcej rozumie, pozostaje taka sama. Nadal odrobinę pogubiona, potykająca się nawet o własne nogi, obdarzona sarkastycznym poczuciem humoru, które na pewno trafi w gust wielu czytelników. Również za klimat, bardziej ponury, mroczny i cięższy niż w pierwszej części. I za nowych, barwnych bohaterów, a także za wątek sąsiada i Behemota, któremu zmiana, która w tej części zaszła, chyba też przypadła do gustu.
„To nie jest kraj dla słabych magów” to świetna kontynuacja cyklu. Bardziej mroczna, bardziej krwawa, dojrzała i przemyślana. To kawał genialnej, nie tak lekkiej, jak się spodziewamy, polskiej fantastyki. Serdecznie polecam!