Niezbyt często zdarza mi się sięgać po duety, po prostu nie bardzo wierzę w takie inicjatywy. Jednak szczerze powiem, że w tym przypadku zauroczyła mnie nie opowieść spisana z tyłu a ... okładka książki. Jest dość przyciągająca oraz po prostu ładna. Aż chciałoby się być w takim miejscu! A jak jest z historią tu opowiedzianą?
Hunter nie może sobie poradzić ze stratą ukochanej kobiety - choć cieszy się ze
szczęścia kuzyna, nieodwzajemnione uczucie nie daje mu o sobie zapomnieć. W dniu
ślubu Abigail i Logana, mężczyzna znika niespodziewanie i udaje się do Vancouver,
żeby utopić w alkoholu wspomnienia o kobiecie, którą kocha.
W barze ratuje z opresji piękną Caroline, z którą kończy noc w jej mieszkaniu. Hunter
wyznaje dziewczynie, że jest zakochany w żonie swojego kuzyna. Caroline również nie
jest szczęśliwa, właśnie zakończyła burzliwy związek. Oboje potrzebowali kogoś, kto
choć na chwilę pomoże im zapomnieć o ciężarze, jaki noszą w sercu.
Jednonocna przygoda będzie jednak miała długofalowe konsekwencje...
Niespodziewanie Caroline pojawia się w Port Moody, przewracając do góry nogami
życie Huntera. Informacja, którą ma do przekazania mężczyźnie, na zawsze zmieni
przyszłość ich obojga ...
Powiem Wam szczerze, że ta książka jest idealna na lato! Dosłownie. Te klimaty jakie tu mamy, słodki romans no i fajni i przyjemni bohaterowie. Czego więcej trzeba? A do tego wszystko dość ciekawie i interesująco opisane, niosące ze sobą dość mocny i mądry przekaz dla czytelnika.
Fabuła w powieści rozkręca się co prawda w swoim tempie, ale pozwala nam to na dokładniejsze poznanie nie tylko całej sytuacji ale i naszych bohaterów. Mnie osobiście bardzo się to podobało, bo nie czytałam części poprzedniej, więc w sumie głównego bohatera poznawałam od początku i zrobił na mnie dobre wrażenie. Dostajemy tu też całą gamę emocji, jakie targają naszymi bohaterami, musimy zmierzyć się z ich bólem, smutkiem czy chociażby nieodwzajemnioną miłością, co sprawia, że tak łatwo nam się wciągnąć w to co autorki chciały nam przekazać. A co do samych postaci - są to niezwykle ciekawie oraz interesująco stworzone postacie, pełne niebanalnych charakterów oraz nie poddające się przeciwnościom losu. A wykreowane między nimi dialogi? Dosłownie wciągają i ubarwiają te postacie. A klimat w jakim to wszystko jest umiejscowione sprawia, że z łatwością można sobie te wszystkie sceny po prostu wyobrazić, przenieść się tam.
Lekkie pióro z jakim mamy tu do czynienia sprawia, że książkę dosłownie się pochłania jednym tchem. Ciężko się od niej oderwać przed poznaniem zakończenia... a i styl jakim obie Panie się posługują jest dość interesujący i niezwykle przyjemny w odbiorze. I choć historia, która autorki nam tu przedstawiają wcale nie jest łatwa, to odbiór jej należał do najprzyjemniejszych z jakimi miałam do tej pory styczność.
Podsumowując:
„Wakacje w Port Moody” to zmysłowa i pełna uniesień opowieść o poplątanych
uczuciach i niespodziewanej wiadomości, która przewraca życie do góry nogami.
Czyta się ją szybko i przyjemnie, można w zupełności stwierdzić, że jest idealna na lato. Ten duet naprawdę się autorkom udał. Gorąco polecam po nią sięgnąć samemu!