Szesnastoletnia Gemma Doyle pragnie wyjechać do Londynu. Przytłacza ją palące słońce Indii i to wszystko, co ją otacza. Właśnie to jest powodem nienawiści do swojej matki. To, że za wszelką cenę matka chce ją zatrzymać w Indiach, obrzydzić jej wspaniały Londyn, z którego pochodzi, ale którego nie dano jej jeszcze było zobaczyć. Jednak szybko to się zmienia. Wyjeżdża do Anglii, niestety można by rzec nie w takich okolicznościach, jakich by chciała. Po tragedii, którą spotkała jej rodzinę, trafia do Spence, szkoły dla przyszłych dam. Pierwszy dzień nie zwiastuje nic dobrego. Nie czuje się w niej dobrze, ale musi wytrzymać. Nie może zawieść swoich bliskich. Z czasem wszystko się zmienia. Zaprzyjaźnia się z dziewczynami z najsłynniejszego i wpływowego grona, staje się kimś innym niż dotychczas była. Czy wreszcie odkryje siebie, swoją prawdziwą naturę? Jaką moc posiada? I kim jest ten tajemniczy młodzieniec, który twierdzi, że musi ją chronić? Czy Akademia Spence pomoże jej w odkrywaniu mrocznej przeszłości, która ma wpływ na jej teraźniejszość?
Od dawna pragnęłam przeczytać tę pozycję. Kiedy tylko widziałam okładkę jakoś dziwnie mnie od niej przyciągało. A wszystkie pochwały na jej temat tylko wyostrzały mój apetyt. Uwielbiam Anglię, a tym bardziej Londyn i wszystko, co z nimi jest związane. Nie wspominając już o epoce wiktoriańskiej, w której jest osadzona akcja powieści. Dodając jeszcze do tego trochę magii, mrocznych tajemnic i już jest przepis na książkę, którą po prostu muszę mieć i którą muszę przeczytać.
Libba Bray wprost oczarowała mnie „Mrocznym sekretem”. Nie myliłam się, myśląc, że będzie to klimatyczna powieść, osadzona w mojej ulubionej epoce i w ukochanym miejscu. Nie myliłam się też myśląc, że książka mi się spodoba, bo po prostu ją pokochałam. Nie mogłam przestać myśleć o tym, kiedy wreszcie będę mogła znowu zacząć ją czytać odkrywając coraz to nowe tajemnice wraz z Gemmą, a później wraz z jej przyjaciółkami. Gdyby nie fakt, że musiałam także pamiętać o obowiązkach szkolnych z pewnością przeczytałabym ją od razu. I tak zarwałam kilka nocy, czytając do późnych godzin nocnych, nie wiedząc nawet jak szybko minął mi czas przy lekturze.
Akcja powieści zaskakuje. Jedne wydarzenia są przewidywalne, za to drugie zaskakują za podwójnie, jakby w odkupieniu za te pierwsze. Bohaterki to różne osobowości. Jedna jest marzycielką, która cały czas żyje złudzeniami poślubienia rycerza na białym koniu, druga to prawdziwa przywódczyni, trzecia to wstydliwa, zamknięta w sobie dziewczyna ze stypendium, zaś główna bohaterka to zagubiona nastolatka, która pragnie odkryć swoje „prawdziwe ja”. Każda ma swoje sekrety, których nigdy, nikomu nie wyjawiała. Ciekawi mnie także osoba nauczycielki sztuki - panna Moore. Przez cały czas czułam, że nie jest ona dokładnie tutaj opisana, że autorka coś przede mną ukrywa, ale mam nadzieję, że będzie o niej więcej w kolejnych tomach, bowiem jest dla mnie postacią bardzo interesującą, za pomocą której Libba na pewno jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Czy polecam „Mroczny sekret” Libby Bray? Oczywiście, że tak. Autorka przeniosła mnie do pełnej magii wiktoriańskiej Anglii, w wielkim stylu. Dobrze wychowane damy, dostojni panowie i nastolatki, które jednak nie są tak ułożone jak przystało. Do tego przyciągająca wzrok okładka, która świetnie się prezentuje ze znakomitym wydaniem. Pierwszy tom „Magicznego kręgu” uważam za naprawdę godny polecenia, co chyba widać po całej recenzji, ja zaś już nie mogę się doczekać aż będę mogła przeczytać dwie kolejne części.