Wyobraźmy sobie przyszłość. Naszą przyszłość. Rozglądamy się dookoła i co widzimy w zasięgu wzroku? Że efekt cieplarniany to jednak nie były żarty. Kontynenty to już przeszłość! Teraz królują wyspy, niczym nowy trend w boskiej modzie. Co więcej najwyższą władzę nad światem sprawuje Świątynia, instytucja mianująca się ostoją Miłości, której to kult musi wyznawać każda żyjąca istota, inaczej spotka ją sroga kara (już każdy spowiednik o to zadba!). Skąd się można dowiedzieć o takim przewinieniu? Ależ naturalnie z nagrań pochodzących z kamer, które każdy człowiek ma zamontowane w swoim mieszkaniu. Co więcej zobowiązany jest do nagrywania wszystkich ważnych wydarzeń w swoim życiu (szczególnie dotyczących sfery intymnej w tym szeroko pojętej seksualności) oraz udostępnianie ich w sieci do wglądu innych użytkowników oraz Świątyni. Prywatność jest rzeczą zakazaną i wręcz nienormalną.
Kobiety na potęgę powiększają swoje biusty oraz paradują na wpół nago po ulicach spiesząc się do pracy. Tak, tak - każdy w tym społeczeństwie posiada jakże "znaczącą" posadę! Każdy jest wyjątkowy, niepowtarzalny, a nawet sławny! Cóż jednak z tego, gdy wypaczone zostały wszystkie wartości moralne. Panuje wszem i wobec seksualne rozpasanie, małżeństwa rozpadają się po dwóch latach (trzeba w końcu przecież zmienić partnera), a dzieci umierają na potęgę, gdyż ich szczepienie zostało surowo zabronione. O imionach nadawanych im przez rodziców już nie wspomnę...
Wśród tej jakże zatrważającej wizji umieszczony został nasz główny i ośmieliłabym się rzec - praktycznie jedyny bohater - Trafford. Człowiek jakich wielu, wyrwany z kontekstu nakreślonego nam społeczeństwa. U boku żona, niedawno narodzone dziecko (na cześć cheeseburgera ochrzczone Happymealką), praca w "ważnym" resorcie et cetera. I cóż się dzieje?? Otóż mili moi, Trafford nagle zdaje sobie sprawę, że coś tu chyba jest nie tak, jak powinno i o zgrozo! pragnie prywatności. Później jest tylko "gorzej" czyt. misja: zaszczepić dziecko, a idąc jeszcze dalej dołączyć do tajnej organizacji szczepicieli i humanistów. I chociaż nie jest on jedynym bohaterem tej książki (pojawia się w niej jeszcze kilka postaci - to oczywiste), to ze smutkiem trzeba przyznać, że przez fakt, iż wydarzenia śledzimy tylko z jego perspektywy książka jest moim zdaniem niewiarygodnie spłycona.
Świat i wydarzenia jakie kreśli nam autor są niewątpliwie ciekawą wizją, lecz niestety pod zbyt wieloma aspektami niedopracowaną. Zbyt duże nagromadzenie nieraz dość błahych spostrzeżeń na ich temat przeważa szalę, na której została postawiona fabuła. To raz, dwa - całość zostałą pokazana bardzo jednowymiarowo vide epizodycznie rozwinięty wątek opozycyjnej organizacji jaką reprezentowali szczepiciele i humaniści. Na niespełna czterystu stronach zaczerpniemy zaledwie garść informacji na ich temat. Kompletnie zmarnowany potencjał jaki drzemał w tym wątku. Sam finał historii opowiedzianej przez autora jest zaś zbyt oczywisty już w połowie lektury, co nie zachęca zbytnio czytelnika do przerzucania kolejnych kartek.
Jako, że w opisie wydawcy pojawia się porównanie do Orwela wiązałam dość duże nadzieję z tą książką. Niestety zawiodłam się na całej linii. Żeby jednak nie było, żem jest taka okrutna, na zakończenie powiem, że książka zawiera w sobie jedną dość ważną dziś refleksję. Spójrzmy do czego może doprowadzić nadmierne "obnażanie" się w sieci. Chęć usilnego zwrócenia na siebie uwagi powoduje wyzbycie się przez człowieka prywatności. Niektórzy wręcz uwielbiają informować świat o każdym swoim poczynaniu. Ile się można naczytać o tym, kto to czego nie zjadł dzisiaj na śniadanie, gdzie to nie był i z kim, jak się dzisiaj ubrał, gdzie imprezował i jakiego ma teraz kaca itd. Wszystko pięknie udokumentowane i opisane. Zastanówmy się przez chwilę, czy to aby na pewno jest takie "cool" i czy nie lepiej czasem zostawić niektóre rzeczy tylko dla siebie. Tajemnica rulez! ;)