Eduardo Mendoza określa swoją twórczość pijaństwem i chuligaństwem literackim. I coś w tym jest. Bo Autor nachuliganił w tej książce okrutnie. "Przygoda fryzjera damskiego" naszpikowana jest absurdalnym humorem, a komizm sytuacyjny gości na każdej stronie. Przy lekturze bawiłam się wyśmienicie. Już dawno żadna książka, nie dostarczyła mi takiej rozrywki, jak ta.
Jest to moje drugie spotkanie Eduardem Mendozą. I skłaniam się ku jednemu: chyba pokocham wszystko to, co hiszpańskie.
Fryzjer damski prowadzi salon fryzjerski "Powiernik Pań", który należy do jego szwagra Viriato. Fryzjer pracuje od wschodu do zachodu słońca w pocie czoła, nie szczędząc wysiłku na zdobycie klienteli.
"Przez pierwsze dni, korzystając z przedłużającego się wyjątkowego braku klientów, zająłem się sprzątaniem i porządkowaniem lokalu. Kijem od szczotki wypłoszyłem zadomowione w zakładzie szczury, a kopniakami przepędziłem liszajowate koty, które zawarły z tymi pierwszymi haniebny pakt o nieagresji. Podeszwą buta przekonałem pchły, pluskwy, gnidy, karaluchy i stonogi, by zmieniły miejsce zamieszkania. Usunąłem pijawki, które znalazły schronienie w lokówkach. Uprałem ręczniki, fartuchy i serwetki przy publicznej studni, na krawędzi chodnika naostrzyłem nożyczki, dokleiłem zęby grzebieniom... po cóż wyliczać dalej?"
Fryzjer damski nie ma prawnej tożsamości ani żadnych dokumentów. Z tego względu jest idealnym kandydatem do przeprowadzenia pewnej akcji. Gdy pewnego, pięknego dnia wchodzi do jego salonu piękna dziewczyna i składa mu propozycję wykradzenia niebieskiej teczki z ważnymi dokumentami, fryzjer, nie bez oporów, ale godzi się wziąć udział w tym ważnym przedsięwzięciu.
Teczka znajduje się w biurze firmy Pardalota 'Hiszpański Szahraj" S.A. Fryzjer wykrada teczkę, ale pojawia się pewien kłopot. Oto Pardalot, szef firmy, zostaje naszpikowany ołowiem jak sitem.
"Znalazłszy się w gabinecie, wspomniany przedsiębiorca (Pardalot) zmarł w wyniku siedmiu postrzałów, które uszkodziły najróżniejsze organy, niezbędne mu do życia. Według źródeł bliskich zmarłego, został przewieziony do szpitala, gdzie dotarł jako trup i skąd został natychmiast wypisany"
Kto zabił Pardalota? Czy jego bliski współpracownik mecenas Miscosillas, dawny współpracownik inwalida Agustin Tabernar alias Gauczo, czy może Pan Prezydent Barcelony, który o pewnych sprawach nie powinien nawet słyszeć, a już tym bardziej o morderstwie? A może za zabójstwem stoi Reinona, dawna ukochana Pardalota lub jej mąż, mówiący zawsze bez ogródek, pan Ardieriu? I kim jest tak naprawdę Ivet, zwana fałszywą i i druga Ivet, ta prawdziwa?
Bohaterów w tej powieści jest sporo, a każda z nich ma jakąś szczególną cechę. Oczywiście najbardziej wyróżnia się fryzjer damski. To mężczyzna, z bujną przeszłością, który popełniał niezliczone przestępstwa i spędził sporo czasu w zakładzie poprawczym.
"Los sprawił, że urodziłem się i wychowałem w środowisku, gdzie uczciwej pracy, czystości, umiarkowaniu, nieskazitelnej postawie moralnej, dobrym manierom i innym chwalebnym cechom nie przyznawano należnej wartości, ja zaś nie potrafiłem dostrzec jej samodzielnie, a udawać nauczyłem się zbyt późno."
Niechlubna przeszłość nie przeszkodziła być fryzjerowi mężczyzną o nienagannych manierach. Pracownik "Powiernika Pań" był bardzo uprzejmy, błyskotliwy, cierpliwy, grzeczny i nad wyraz spokojny.
Im dalej, tym intryga bardziej się zapętla i tworzą się coraz bardziej absurdalne sytuacje. Mendoza wodzi Czytelnika za nos, co chwilę wskazując kogoś innego jako winowajcę śmierci Pardalota. Trupów pojawia się więcej i trudno przewidzieć, jak ta historia się zakończy.
"Przygoda fryzjera damskiego" to jedno wielkie zbiorowisko gagów, z tonami humoru i absurdu. Nie wiem już, czy to kryminał czy antykryminał, bo Autor bawi się konwencjami gatunku w sposób sobie tylko rozpoznawalny. Wiem jedno: ta historia jest rewelacyjna i świetnie się ją czyta. A, co najważniejsze, dostarcza rozrywki na najwyższym poziomie.
Serdecznie polecam.