O ja naiwna, niedomyślna kobita nie zajarzyłam, że tytuł „Eroticon- czas pozaprzeszły” może być sam w sobie przewidywalny i zdradzać fabułę. Miałam zaćmienie jakieś i zdecydowanie nieuzasadnione oczekiwania. Trudno, przełknęłam to coś i chociaż momentami czułam, że dławię się dziwną treścią i pomysłami autora, tak konsumowałam szybko, żeby te cierpienia były jak najszybciej skończone.
Bohaterem książki jest twórca komiksów, Ryszard Stankiewicz. Wiedzie on życie w miarę ustabilizowane i spokojne wraz ze swoją żoną Agatą, tyle tylko, że jest już nie najmłodszy i w dodatku przykuty do wózka inwalidzkiego. Niby jest z tym pogodzony i niby na swój sposób szczęśliwy, a jednak jakiś zdziadziały i niespełniony.
(Jak się okazało, no zgadnijcie. Najbardziej seksualnie!)
Pewnego dnia zostaje zorganizowany szkolny zjazd i właśnie na nim odnawia znajomość z dawnym kolegą, który to okazuje się szalonym naukowcem. Aleksander Rębecki
(Tutaj też chcę zaznaczyć błąd w opisie, bo widnieje Rembecki) przeprowadza na ludziach eksperymenty, dzięki czemu można cofnąć się w czasie i przebywać w przeszłości, jednocześnie wyglądającej jak świat realny. Można widzieć też w tym szansę, na cofnięcie czegoś, naprawę i zmianę tego co było, na to, co by się chciało, żeby było.
Sam pomysł super, ale dalej… Eroticon oczywiście.
Rębecki upatruje sobie Stankiewicza i najpierw go próbuje przekonywać, a ostatecznie podstępem zmusza do wypróbowania tej wspaniałej metody gwarantującej podróż wstecz i zapewniając, że przyniesie same przyjemności. Przyniosła. Pierwsza podróż podziałała na niego mocno zachęcająco. Chciał więcej. Oj, jak się napalił chłopina to ludzkie pojęcie przechodzi. Każda kolejna podróż miała więc swoje imię. Żeńskie imię oczywiście. Wiecie już czemu spodobało się Stankiewiczowi to wracanie do przeszłości. Basia, Halinka, Marcelina, Lena, Diana, Sylwia… no wygłodniały pies na baby i co najważniejsze, teraz to wiedział jak do nich podejść, żeby wszystko wyszło. A nie jak kiedyś... I wiecie, nie było jakoś wulgarnie. Tylko to słownictwo typu: twarde jabłuszka, wilgotny gaik, ciasna forteca... jakoś mnie osłabiały. Matko- ratuj!
Muszę zacytować kilka zdań, jakie ukazują co mnie osłabiało jeszcze mocniej:
„Mama z dzieckiem okazała się konkubiną więźnia, na seksualnym głodzie, która w łóżku dała mi prawdziwy popis jazdy figurowej. Bez łyżew” albo „Zamierzałem upolować Magdę, jedną z moich sąsiadek, córkę szewca, głupią jak but, co by świadczyło o trafności powiedzonka, że niedaleko pada jabłko od cholewki.” Jakoś mi takie teksty nie podchodzą i rażą, a ja naprawdę nie jestem zbyt delikatna pod tym względem.
Żył sobie Stankiewicz wiec równocześnie w dwóch czasach; przeszłym i teraźniejszym. Raz wracał do domu, raz siedział w laboratorium i naprawiał swoje stosunki z młodzieńczych lat... Aż coś zaczęło się zmieniać. Przestało być po jego myśli i te wypady w przeszłość zaczęły przynosić coraz więcej niespodziewanych niebezpiecznych efektów ubocznych. Nie wszystko pomimo woli Ryszarda kończyło się tak, jak mógłby sobie życzyć.
Myślałam, że to ten moment w jakim drgnie coś innego niż rumak (zainspirowana słownictwem z książki) Ryszarda. Myślałam, że drgnie moje zaciekawienie. Gdy sytuacja w przeszłości wymknęła się spod kontroli i projekcja umysłu straciła kontrolę nad biegiem zdarzeń wszystko zaczęło być znowu mocno przekombinowane. Cała dodatkowa akcja kryminalna w ogóle mi nie podeszła, ani się nie kleiła. Chociaż autor stanął na rzęsach i wymyślił cudaczne zakończenie to skojarzyło mi się tylko z filmem „Czy to Ty, czy to ja?” z Olsenkami w roli głównej.
Wybaczcie. Książka jak dla mnie jest totalnie niedorzeczna, pomimo że momentami dobrze skonstruowana i wciągająca z elementami fantasy, tak przeważnie wydawałam z siebie jedynie jęki rozpaczy i ubolewania. To jednak nie moja baja i mnie to nie jara. Rozumiem, że autor chciał podkreślić tytuł tymi ekscesami Ryszarda i postawił na taki przebieg wydarzeń, ale nie było w tym urozmaicenia. Nawet później to się za bardzo rozlazło i tyle. Sorry, może ktoś będzie miał inne zdanie, ale jestem na nie… Zaliczam do przeszłości i bardzo wątpię, żebym chciała ponownie z nią eksperymentować.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.