,,Śnieżka" to debiutancki tytuł młodej autorki, Weroniki Cichoń. Pod koniec tego miesiąca, wydana zostanie kontynuacja ,,W cieniu śnieżki".
Wiktoria to studentka. Ma plany przyszłość. I nieciekawą przeszłość...
To właśnie ona sprawiła, że znalazła się, tam, gdzie się znalazła. Pod nadzorem nieufnych rodziców, uczy się, ma dobre oceny i unika wszelakich imprez.
Pewnego dnia, za sprawą niejakiego Stefana, spotyka Aleksa.
Chłopaka, na którego widok, serce Wiktorii zaczyna bić szybciej.
Wytatuowany, mocno stąpający po ziemi, blondyn, wkracza do jej życia i wywraca wszystko do góry nogami.
Po tym spotkaniu nic już nie będzie dla nich takie samo.
Demony przeszłości budzą się do życia i sprowadzają za sobą masę... delikatnie mówiąc kłopotów.
Wydarzenia były opowiadane z perspektywy głównej bohaterki, Wiktorii.
Nie polubiłam się z nią. Momentami, denerwowało mnie jej irracjonalne zachowanie.
Często uważała się za tą najbardziej pokrzywdzoną, a w rzeczywistości niekoniecznie tak nie było.
Kiedy inni wytykali jej przeszłość, ta zanosiła się płaczem.
Jej zaś nie przeszkadzało robienie tego samego. (Mam tu raczej na myśli ,,rozmowy" z Aleksem)
On też nie lepszy, no dobra, może trochę.
Jak to mówią... trafił swój na swojego.
Samego Aleksa darzyłam jednak większą sympatią. Pomimo opisu książki, który stawia go w niekorzystnym świetle, okazał się fajnym chłopakiem. 😉
W ,,Śnieżce" nie można narzekać na przewidywalność. Zdecydowanie nie.
Kiedy mamy wrażenie, że wszystko się już układa, akcja przybiera całkowicie inny tor. I to nie taki, który chcielibyśmy.
Dynamiczna akcja i cięty język bohaterów, charakteryzują ten tytuł.
Jeśli ktoś jest wrażliwy na wulgaryzmy to... zdecydowanie nie polecam.
Historia ciągnie za sobą masę przekleństw i nie sądzę, żeby (jak wskazuje kategoria w empiku) była przeznaczona dla młodzieży. Tej młodszej rzecz jasna.
Na początku, książkę, czytało mi się średnio.
W pewnym momencie zdecydowałam nawet, że przerwę czytanie.
Do lektury powróciłam jakieś pół roku później.
Myślę, że to dobra decyzja. Nabrałam do ,,Śnieżki" lekkiego dystansu i od razu czytało mi się ją przyjemniej.
Zwiększyło to też moją ocenę.
A jeśli już mowa o ocenach... To chyba te wszystkie ochy i achy sprawiły, że zaprzestałam czytania. Miałam wygórowane oczekiwania i nie spełniały się one zbytnio, w trakcie pierwszego podejścia do lektury.
Czułam coś w rodzaju niesmaku.
Cieszę się, że nie został on ze mną na długo.
Jeśli mowa o zakończeniu, było... jakby to powiedzieć... szokujące.
Tutaj muszę zgodzić się z głosami co do tego, że było miażdżące.
Ponieważ było. I to mocno. Nawet jeśli ktoś nie miał w zamiarze sięgać po 2 część tak jak ja, to...
Nie ma o tym mowy po takim zwieńczeniu ,,Śnieżki".
Tym bardziej że ,, W Cieniu Śnieżki", czyli kontynuacji, historia jest opowiadana z perspektywy Aleksa.
Wiem o tym, bo na wattpadzie autorki zamieszczone są pierwsze rozdziały tego tytułu. (No co? Zakończenie serio zwalało z nóg. Musiałam po prostu. 😂)
Nie pozostaje mi nic innego niż wyczekiwać końca miesiąca (Mam świadomość, że to dopiero początek) i premiery tej książki.
Rozpisałam się trochę, a nie miałam tego w zamiarze. Jednak te wszystkie wątki, historia...
Mogłabym dorzucić jeszcze parę słów, ale nie chcę już przynudzać. 😜
Możecie teraz zobaczyć sami, czy to coś dla was, czy wręcz przeciwnie.