"– Bez względu na to, czy rządziłaby wszystkimi ziemiami i morzami, czy też jedynie stertą popiołu i kości, byłaby i będzie moją królową. Zawsze. Miłość to zbyt słabe słowo, by opisać, ile ona dla mnie znaczy i jak pochłonęła mnie całego. Poppy jest dla mnie wszystkim."
Kilka dni temu premierę miał czwarty tom cyklu "Krew i popiół" (a czytać należy go jako piąty- po "Cieniu w żarze") i tak bardzo nie mogłam doczekać się tej książki!
Wracamy tutaj do historii Poppy i Casteela, chociaż ten drugi aktualnie więziony jest przez okrutną Isbeth.
Penellaphe wraz z Kieranem będzie musiała go odnaleźć i uwolnić, co okaże się niesamowicie trudnym zadaniem, zwłaszcza w obliczu wszechobecnej i nieuchronnej wojny, nie tylko z Krwawą Królową, ale też z ciągle pojawiającymi się nowymi problemami i... stworami. 😁
W dodatku pewna przepowiednia będzie nieustannie dźwięczeć w głowie (byłej) Panny, a strach o przyszłość Atlantii i innych krain, będzie stawał się coraz większy.
Ponadto Poppy ponownie zmierzy się z kolejnym zachwianiem dotyczącym jej jestestwa, ponownie nie będzie wiedziała, kim w końcu jest, co jeszcze w niej drzemie i co się w niej budzi. Ciągłe zmiany i nowe fakty wychodzące na światło dzienne sprawią, że - wbrew pozorom - zacznie ona to wszystko dość prędko przyswajać i przystosowywać się do kolejnych, nowych dla niej ról.
Na szczęście może liczyć na swoją nową rodzinę złożoną z Atlantów, wilkłaków, a nawet drakenów. 😊 No i - przede wszystkim - na Kierana, który odegrał w tym tomie ważną rolę, mogliśmy go też lepiej poznać i zdecydowanie pokochać. 😊
W poprzednich częściach autorka podpowiadała nam, że jest on kimś ważnym już nie tylko dla Casteela, ale i dla Poppy i tutaj w końcu wątek ten wysunie się o parę miejsc do przodu, ale też nie będzie najważniejszy.😊
Książkę trzeba czytać uważnie, a już w ogóle najlepiej by było poznać wszystkie tomy w małym odstępie czasu, bo naprawdę można się pogubić w tym całym armagedonie zdarzeń i faktów, ja na pewno planuję zrobić kiedyś reread wszystkiego na raz, mimo to jednak nie miałam jakichś wielkich problemów z ponownym wkręceniem się w historię, a wszystko, co początkowo wydawało mi się niezrozumiałe, zostało później wytłumaczone.
Uważam też, że dostaliśmy tutaj bardzo dobre proporcje pomiędzy romansem a fantasy, tego pierwszego wcale nie było przytłaczająco dużo, ale też było kilka fajnych przerywników dla odpoczęcia od skomplikowanej fabuły. 😊
Nie zabrakło też humoru, choć wplecenie go między tę wszystkie okropne wydarzenia, musiało nie być łatwe.😉
Spotkałam się z opiniami, że jest to najsłabszy tom z serii - no jeśli tak jest, to ta seria musi być wybitna. 😁 Mi się szalenie podobało, wcale nie odczułam tych 730 stron, a akcja wciągała tak, że przez książkę się płynęło.
Nie mogę też nie zwrócić uwagi na świetne wydanie "fizyczne"! Oprócz standardowej już w powieściach fantasy mapy ułatwiającej pracę wyobraźni, na początku książki spotkacie się ze słowniczkiem wymowy imion czy miejsc, który powinien znaleźć się w każdej tego typu książce, a na końcu będziecie mogli zanotować sceny, które wywołały w Was największe emocje. Świetny pomysł sprawiający, że ta czytelnicza podróż będzie bardziej utrwalona.
Całość oceniam na 9/10 i ponownie, bardzo czekam na ciąg dalszy!❤