Nieznajomy z samolotu recenzja

🌼ℝ𝕖𝕔𝕖𝕟𝕫𝕛𝕒🌼

Oh, jakże ta książka mogła być wspaniała! 😁Mam zagwostkę czy oceniać ją tak, jakbym czytała w oryginale, czy uwzględnić bardzo, bardzo złe tłumaczenie. 🤔

"Nieznajomy z samolotu" to romans zawierający dużą ilość "spicy" scen, które jednak zostały mocno zepsute. 😒 Dobór słów był koszmarny, a ja zawsze kiedy mam taki tekst przed oczyma, sprawdzam tłumacza i w 90% jest to mężczyzna, zresztą tym razem tak samo. 😋 Może to seksistowskie, ale z moich obserwacji (a czytam baaaardzo dużo) wynika, że literaturę kobiecą lepiej tłumaczą kobiety. Wybaczcie, panowie. 😊
No sorki, ale jakby jakiś facet użył wobec mnie takich słów, jakie zostały użyte w tekście, to na bank bym uciekła. 😳 Trochę ze śmiechu, a trochę z powodu ciarek żenady. A przecież nie o takie ciarki chodzi w romansach. 😁
Żeby nie było, sprawdziłam wersję angielską i tam brzmi to dużo lepiej, stąd zwalam winę na przekład, a nie autorkę. 😉
Skupmy się więc na fabule i bohaterach.

Pewnego koszmarnego dnia, po koszmarnym weselu i koszmarnym zdarzeniu na lotnisku, Emily otrzymuje lot w pierwszej klasie, gdzie spotyka intrygującego mężczyznę.
Niby miły, ale jakiś taki zadziorny, niby starszy, ale przystojny, niby nie w jej typie, ale los sprawia, że miło spędzają razem lot i... noc. 🤭
Było super, a jednak Jim nie bierze jej numeru telefonu, czym upewnia ją o jednorazowości ich spotkania.
Jednak rok później, kiedy Emily rzuca wszystko, bo w końcu zdobywa posadę w wymarzonej pracy, okazuje się, że dyrektorem generalnym w jej nowej firmie jest nie kto inny, jak nieznajomy z samolotu. 🤯
Naprawdę nazywa się James i wygląda na zaskoczonego jej pojawieniem się w Nowym Jorku, ale bynajmniej nie zdenerwowanego.😅
Szybko zaczną swoją wyboistą relację, wzbogaconą o biurowe turbulencje i problemy na tle różnic wynikających z ich stylów życia.
Emily nie będzie przekonana do tempa, w jakim wszystko będzie się rozwijać, jednak kiedy James obdarza kogoś uczuciem, to jest bardzo wytrwały, aby zdobyć kobietę swoich marzeń.
Czy mu się uda? 😊

Było tu kilka przewidywalnych sytuacji, ale autorka za każdym razem wybrnęła z nich w ciekawy sposób. 😊
Moim zdaniem dobrze wykreowała bohaterów, a zwłaszcza Emily. Mimo że jej uczucia okażą się silne, a pożądanie nie do zignorowania, to nie będzie tak, że James coś powie, a ona posłusznie za nim pobiegnie. Trochę będzie się musiał pomęczyć, kiedy coś zawali i, nie powiem, miło się na to "patrzyło". 😁
Przygotujcie się na dużą ilość sprośnej gadki, jak wcześniej napisałam, nieco niefortunnie przetłumaczonej, ale jak przymkniecie na to oko, to książka okaże się świetna!😍
Pomimo mojej traumy wywołanej słowem "młócić", oceniam powieść na 8/10 i chętnie przeczytam kolejne tomy, których jest kilka! 🥰