Mogłabym sprzedać duszę diabłu za przeczytanie jej od nowa. Jednak tak żebym nigdy nie znała jak się zakończy.
Uwielbiam tą książkę. Uwielbiam ten wątek. Kocham bohaterów. Ta seria to totalne złoto. Jednak od początku.
“ – Zdradź więc… w jaki sposób próbowałbyś zaimponować kobiecie, która ci się spodobała?
– Zaproponowałbym jej miejsce przy oknie.”
To zdanie, a raczej dialog zaczęło obsesję na punkcie braci Milesów. Co jak co, ale kto nie chciałby usiąść przy bardzo przystojnym nieznajomym w samolocie?
Emily miała to szczęście, że mogła usiąść przy takim nieznajomym, z którym później spędziła niezapomnianą noc. Jednak ubolewa, bo był to jednorazowy numerek. Tylko czy oboje tego nie żałują? Czy nie żałują, że nie wymienili się numerami? Czy będą o sobie myśleć?
Ilość znaczników w książce mnie przeraziła, bo nie zawsze, aż tak zwracam uwagę na zaznaczanie ulubionych fragmentów w książkach.
Tak jak wspomniałam uwielbiam tych bohaterów, ten świat. Wątek romansu biurowego to mój ulubiony, zaraz po prawnikach (uśmieszek). Fabuła gładko idzie do przodu, przy czytaniu nie miałam trudności, aby się zmęczyć, jak to przy niektórych książkach bywa. Wręcz pochłonęłam ją jak odkurzacz, pomimo swoich 473 stron. Jest napisana łatwym językiem, więc jak dla mnie to idealna książka do poduszki.
Jest wiele scen erotycznych, więc zalicza się to jako #smutt i bardzo się z tego cieszę! Bo różowe znaczniki również z...