George Orwell 1984, czy wracacie ponownie do przeczytanych kiedyś książek? A może macie takie, do których zaglądacie regularnie? Czy powrót do lektury po latach zmienia jej odbiór, pozwala odkryć jej treść na nowo? Czy wreszcie, spośród książek będących już kanonem i klasyką literatury są takie, do których powinno się cały czas wracać? Niezwykle rzadko sięgam po przeczytane kiedyś książki, nawet jeśli od poprzedniej lektury minęły już dekady i mam świadomość, że mój ponowny odbiór mógłby być zupełnie inny. Głównie dlatego, że rynek wydawniczy cały czas kusi kolejnymi nowościami, książkami wydanymi coraz piękniej, z odległych rejonów świata, co powoduje, że chciałoby się chociaż na chwilę zajrzeć do wielu z nich, a doba jest niestety ograniczona.
Bywają jednak wyjątki. Tym razem zrobiłam takowy dla książki kultowej, klasyki literatury, a od lat zarazem lektury szkolnej, książki wydawanej kiedyś w Polsce jedynie w drugim obiegu, chociaż ja czytałam ją już w wydaniu @panstwowy.instytut.wydawniczy w serii "kikowskiej". Teraz natomiast @wydawnictwo_wab oddało w ręce czytelnika orwellowski 1984 w nowym wydaniu, w nowym tłumaczeniu Doroty Konowockiej-Sawy, a w dodatku w ciepłym, żółtym kolorze minimalistycznej okładki zaprojektowanej jakby na przekór opisywanej w treści książki szarej, ponurej i często nie dającej nadziei na jakiekolwiek zmiany rzeczywistości.
Słoneczny żółty, kojarzy się raczej z ciepłem, latem, szczęściem, a świat w którym przyszło żyć Winstonowi Smithowi z pewnością do wesołych nie należy. Jego totalitarna wizja przyszłości wręcz poraża swoim realizmem. Oto świat bez miłości, bez przyszłości, w którym Partia może wszystko, Wielki/Starszy Brat inwigiluje każdy krok, a jednostka zepchnięta na margines staje się wiernym poddanym, którego nawet najmniejsze nieprzemyślane posunięcie spowodować może, że zostanie doprowadzony do obłędu, a następnie usunięty ze społeczeństwa. Życie zostaje zastąpione przez wegetację, wolność wypowiedzi zastępuje strach, wybór zaś staje się przymusem.
"Kurant w przedziwny sposób dodał mu otuchy. Winston był samotnym widmem głoszącym prawdy, które nie dotrą do niczyich uszu, lecz dopóki będzie je głosił, ciągłość nie zostanie zerwana. Nie posłuch, lecz poczytalność pozwalają przekazać spuściznę ludzkości. Wrócił do biura, zanurzył pióro w kałamarzu i napisał: Do przyszłości albo przeszłości, czasów, w których myśl jest wolna, ludzie się różnią i nie mieszkają sami, prawda istnieje, a czynu nie można cofnąć, z epoki samotności, uniformizacji, dwójmyślenia i Starszego Brata, pozdrowienia!" I dalej jeszcze: "Myślozbrodnia nie jest zagrożona karą śmierci. Myślozbrodnia JEST śmiercią."
To książka z gatunku uniwersalnych, która w niezwykle sugestywny i plastyczny sposób przedstawia ideę ogarniętego widmem totalitaryzmu świata, tworząc schematy jego działania i stosowane w stosunku do jednostki metody. Przyznam, że czytając 1984 w latach dziewięćdziesiątych, prawdopodobnie zamierzone przez autora odniesienie opisywanych wydarzeń do czasów zimnej wojny czy życia w krajach za żelazną kurtyną, odczuwałam dużo mocniej niż obecnie. Dzisiaj w dużo większym stopniu, co prawdopodobnie wynika również z mojego doświadczenia, widzę jej ponadczasowość.
Chociaż od chwili napisania książki czasy się zmieniły, a świat mocno ewoluował, cały czas nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nieustannie pracuje na ciągłe porównywanie go z zawartą w 1984 wizją autora.