Avatar @literackiespelnienie

@literackiespelnienie

27 obserwujących. 46 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 6 dni temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
27 obserwujących.
46 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 6 dni temu.
sobota, 28 listopada 2020

Opowiadanko - część druga. Enjoy!

...,,Jeśli wygram, ukarzesz się przed moim obliczem''. - Napisał bardziej teatralnie, gdyż czuł jak się aktor na deskach w auli. Musi improwizować, by przetrwać w surowej rzeczywistości.

Przeszedł na otwartą przestrzeń, zanurzył butlę w studzience, by napełnić ją wodą. Do przyrządzenia ciepłych, smacznych napoi domowych. W domu przyrządził sobie kanapki z pasztetem znalezionym w kwadratowej lodówce. A kolejno przyglądał się kartce zapisanej kredką. Obracał, maca i dumał nad grą. Czy to taki tutejszy zwyczaj? Ja cię goszczę, a ty stajesz się narzędziem mojej zabawy? Przeszedł do łazienki, oddał mocz i zadowolił się myślą, że nie musi tego robić na zewnątrz. A co jeśli, ten ktoś, postarał się, aby go tu sprowadzić? - Spocił się z mrocznej myśli kotłującej się w mózgowiu. Niebezpieczna zabawa kosztem jego zdrowia psychicznego. Co jeśli, zostało to ukartowane? Obawiał się przykrej niespodzianki. Chciałby wrócić do własnego pokoju z zapachem mebli, do świata, którego przywyknął. Nie cierpi wsi i jednostajnych widoków. Pusto, głucho i tajemniczy jegomość bez sygnatury.

Niespodziewanie wybiegł w poszukiwaniu wyjścia z tej nikczemnej sytuacji. Patrzenie przed siebie nic nie dawało. Przebiegł z dwa, nie więcej niż trzy kilometry, nie znalazł nic, żadnej wskazówki, by wydostać się z lasu, jakby bariera między nim, a światem zewnętrznym została zerwana. Bał się tego miejsca. Cichych szmerów, widok wiewiórek kicających po drzewach wzbudzał grozę w lędźwiach. A sygnały z nieba bezlitośnie zapowiadały zachmurzenie i zły omen. Miał wrażenie, że im dalej przeczesuje teren, tym drzewa oddalają się, wywołują złudzenie optyczne. Nie miał pojęcia, jaki mamy czas, która godzina. Wiedział tylko, że zmrok prędko zapada, jakby pospiesznie, nienaturalnie. Potulne korony drzew zamieniają się w przerażające, kołyszące duchy. Jakby popadły w ciąg tańca dyskotekowego. Wywijając gałązkami w tańcu - prokurując satanistyczne rytuały. Przerażony i stłamszony wracał czym prędzej do miejsca punktu, gdzie mógłby się schronić przed aurą niewypowiedzianej grozy. Wiatr zerwał się, policzkując przechodnia, nos się zaczerwienił, a z oczu ciurkiem wysypały się łzy przez bezlitosny obuch powietrza.

Gdy dotarł do chaty zdyszany i na skraju wytrzymania nerwowego. Widział kątem oka jakiegoś demona, ociężałego rogacza szarpiącego liście z martwych drzew. Potrząsnął głową, zamykając oczy na sekundę. Zniknął. Omamy czy psychoza? Nie było bezpiecznie, a umysł zaczął ,,nawalać'', płatał figla. Zrobił sobie herbatę i wskoczył na łóżko, chcąc przywrócić w ciele temperaturę pokojową. Zmarzł, nienaturalne niebo wyginało się w półuśmiechu drwiąc z ,,turysty''. Chcąc zająć czymś niespokojny umysł, spojrzał na kartkę. Tajemniczy ktoś napisał:

,,A więc zaczynajmy - wybacz, jestem grafomanem - dlatego nie zważaj na moje błędy. W tej grze nie ma instrukcji. Tworzą się wraz z postępem. Moją grą są zagadki, jeśli je rozwiążesz, pozwolę ci się ze mną widzieć. Pierwsza zagadka: Znajdź latrynę - podpowiedzi szukaj w szopie (musisz ją odkopać). Powodzenia.
P.S. Pisz kredką. Są pod łóżkiem.
P.S. 2 - Pewnie myślisz, jak stąd nawiać, nie próbuj, nie uda ci się.

Odsunął na wskroś łóżko, zabrał miotełkę i szufelkę z kuchni. Przeczyścił podłogę, podniósł kredki: czerwoną i zieloną. Położył obie kredki na stole obok kartki. Wyszedł z domu i zastanawiał się, gdzie znajdzie szopę, ponoć zakrytą pod ziemią. Brakowało łopaty, rękami nawet nie zamierzał kopać, gdyż byłaby to praca ponad jego możliwości. Trwałoby to wieczność, a nie zamierzał spędzać kolejnej nocy w opuszczonym lesie. Nie ma chęci, ani ochoty pozostawać dłużej niż musi w chacie maniaka o nieznajomej twarzy i głosie.

Przeczesał dom. Znalazł grabią zabawkę w piwnicy. Lepsze to niż nic - pocieszał się w sobie. Gdybał, gdzie zacząć. Gdzie mogła stać szopa? Z punktu domu pasowała w każdym calu podwórka. Zaczął kopać na ,,czuja''. Kiedy nic nie znajdował, zmieniał cel kopania, odpuszczał, kiedy ziemia nie miała śladów czy blizn po ingerencji człowieka. Po czterech akcjach rozejrzał się na nowo. Choć zmierzch zaczął łamać światło i widoczność. Nie miał zamiaru przeczesywać całego podwórka w poszukiwaniu szopy. Musiało być coś charakterystycznego w zakopaniu niemałej szopy. Sprawdzał grunt ziemi. Wszędzie twardo i bez oznak kopania. Chciał zdążyć przed zapadającą ciemnością. Ale demoniczny rogacz czyhał, by dorwać swą ofiarę. Omam czy zwiastun śmierci?



#Horror#Opowiadanie#Las
× 5
Komentarze