Franciszek Potyrała – „Oracz”, „Gazda”, „Dziadek”, „Pokrzywa”, „Sambor”. Oficer rezerwy Wojska Polskiego. W 1944 r. odznaczony Krzyżem Walecznych i złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Dowódca Obwodu AK – AKO Sokółka na Podlasiu. Inspektor Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Organizator powojennej konspiracji na Mazurach. W 1947r. zginął w niewyjaśnionych okolicznościach z wyroku prezesa Okręgu WiN Białystok...
Urodził się w 1897 r. W czasie I wojny światowej powołany do armii austriackiej, w walkach odniósł ciężkie rany i po zwolnieniu z wojska próbował studiować na Akademii Górniczej. Jednak studia górnicze ukończył dopiero 10 lat później, w niepodległej Polsce. W okresie międzywojennym pracował w przemyśle wydobywczym na Górnym Śląsku.
W Wojsku Polskim miał przydział do batalionu saperów w Krakowie. W czasie kampanii wrześniowej 1939 r. został skierowany do grupy fortecznej Obszaru Warownego „Śląsk” i wraz z tą formacją wycofywał się przed nacierającymi Niemcami na wschód. W rejonie Lwowa zdemobilizowany, mieszkał tam przez kilka miesięcy, następnie przeniósł się do Grodna. Aresztowany przez NKWD, na wolność wyszedł dopiero po napaści Niemiec na Związek Sowiecki. Wtedy też wstąpił do ZWZ-AK.
Początkowo „Oracz” objął funkcję referenta personalnego w Obwodzie ZWZ-AK Sokółka, a w marcu 1942 r. został zastępcą komendanta Obwodu. Półtora roku później, po aresztowaniu dotychczasowego komendanta, Józefa Kłopotowskiego „Roga”, Potyrała objął faktyczne dowodzenie obwodem sokólskim AK (kryptonimy: „22”, „Pszenica” „Jęczmień”) i pełnił tę funkcję do początków 1945 r. Wtedy też został awansowany do stopnia kapitana.
*
W tym czasie na Białostocczyźnie już od kilku miesięcy stacjonowała Armia Czerwona. Aresztowania, rozbrajanie oddziałów AK, egzekucje i prowokacje wymierzone w patriotycznie nastawione społeczeństwo, rekwizycje – to wszystko odzwierciedla koszmar towarzyszący przejściu spod okupacji niemieckiej pod okupację sowiecką. Dodatkowym problemem dla lokalnych struktur konspiracyjnych było przedzielenie regionu sztucznie wytyczoną granicą polsko - sowiecką. Na wschód od tej tzw. Linii Curzona znalazła się także część powiatu Sokółka. Jak w takiej sytuacji kształtowały się nastroje społeczne na terenie, gdzie jedyną faktyczną władzą były zakonspirowane komórki AK?
W sierpniu 1944 r. F. Potyrała meldował swym zwierzchnikom: „Próby zorganizowania władz gminnych nakazane przez komitet pow[iatowy] rządu Wandy Wasilewskiej należy traktować opornie”, co znaczyło, że na Białostocczyźnie, w początkach swego istnienia PKWN raczej z trudem zdobywał współpracowników, nawet na najniższym, lokalnym szczeblu. Z pewnością sprzyjała temu aktywność podziemia („Napady na milicję, UBP, NKWD przybierają na sile. Sytuacja w powiecie napięta do ostatnich granic” – meldował „Oracz” w maju 1945 r.), ale również postawa aparatu represji, który przez bezmyślne akcje nastrajał ludność nieprzychylnie do nowej władzy. We wrześniu 1944 r. komendant AK w Obwodzie „Pszenica” informował o sytuacji w powiecie: Wojsko zaopatruje się przez magazyny zbożowe lub bezpośrednio od rolników przez tzw. „zagotowszczyków” faktycznie NKWD. Straszeniem wywózką na Sybir wymuszają oddawanie kontyngentów, który jest wyższy do 100% aniżeli niem[iecki]”. Wydaje się, że w następnych miesiącach sytuacja uległa niewielkim zmianom. W styczniu 1945 r. „Oracz” pisał w meldunku sytuacyjnym: „Najlepszą naszą propagandą są wrogie wystąpienia NKWD i ich pachołków [...] np. bezmyślne niszczenie całego pasa przyfrontowego w ciągu jesieni i początku zimy, szykanowanie ludności, zupełne jej ograbianie ustosunkowało ludność wrogo do sowietów”.
Umiejętność radzenia sobie w atmosferze represji i przyfrontowych rekwizycji była ważnym warunkiem przetrwania struktur konspiracyjnych. Tym większe to stanowiło wyzwanie dla sokólskiego komendanta, że od jesieni 1944 r. Obwód AK Sokółka utracił łączność ze swym bezpośrednim zwierzchnictwem - Inspektoratem Białostockim AK. Kapitan F. Potyrała przez dłuższy czas musiał więc kierować Obwodem samodzielnie.
W styczniu 1945 r. meldował Komendzie Okręgu AK (od lutego 1945 r. w Okręgu stosowano nazwę – Armia Krajowa Obywateli) Białystok: Komunikujemy, że kontaktu z Inspektorem nie mamy od pięciu miesięcy, z powodów od nas niezależnych, wobec czego załatwiamy wszelkie sprawy zgodnie z rozkazami [...] zaleceniami i ogólnymi wytycznymi KOB, na własną odpowiedzialność.”
A problemów była cała masa – napływ uciekinierów zza Linii Curzona, w tym licznych żołnierzy podziemia, których należało zalegalizować na nowym terenie; wypracowanie nowych metod walki zbrojnej; rozbudowa propagandy, która uczyniłaby społeczeństwo odpornym na komunistyczną demagogię; reagowanie na represje. W zakresie walki zbrojnej „Oracz” był zwolennikiem tworzenia niewielkich grup Samoobrony, które podejmowałyby akcje bojowe wymierzone w aparat okupacyjny. Widać radził sobie nieźle z tymi problemami, skoro w marcu 1945 r. został zastępcą Inspektora Białostockiego AKO - Aleksandra Rybnika „Dzikiego”, a po jego aresztowaniu na wiosnę 1946 r., sam objął tę funkcję, już w ramach Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.
*
W tym czasie w Inspektoracie Białystok (kryptonim „Feliks”) WiN rozpoczęto już działania zmierzające do rozszerzenia wpływów na wschodnią część Mazur. Właśnie z powiatu Sokółka skierowano do Giżycka grupę byłych partyzantów, którzy przebili się z Kresów przez Linię Curzona. Dawni „leśni” z Białostocczyzny trafiali też do Olecka, Kętrzyna, Ełku i Węgorzewa. Większość z nich we wschodniej części Mazur miała się jedynie zalegalizować i rozpocząć „normalne” życie. Dostali od macierzystej organizacji nowe dokumenty z fałszywymi personaliami, pieniądze na zagospodarowanie. Ale niektórzy otrzymali zadanie tworzenia w zasiedlanych powiatach struktur konspiracyjnych. W kontakcie z tymi ludźmi pozostawał inspektor „Oracz”. Na pewno bardzo często bywał w Giżycku, gdzie od maja 1946 r. przynajmniej kilkakrotnie odwiedził punkt kontaktowy przy ul. Gdańskiej, zlokalizowany w mieszkaniu rodziny Martun. Osobiście docierał także do Olecka i Ełku, a kto wie, czy i nie do innych ośrodków miejskich na Mazurach. Można więc przypuszczać, że jego rola w tworzeniu konspiracji poakowskiej na tym terenie była bardzo istotna.
Być może udało się utworzyć trzy Obwody WiN (Giżycko - Węgorzewo, Olecko, Ełk) podległe Inspektoratowi „Feliks”. Jest możliwe, że od jesieni 1946 r. Obwód WiN Giżycko próbował rozciągnąć swoje wpływy na Orzysz w powiecie Pisz. Do Giżycka (i zapewne innych powiatów) docierały od „Oracza” instrukcje uprawiania propagandowej akcji „O”, czyli „Odpluskwianie”. Kolportowano także białostockie gazetki, np. „Echa Leśne” i ulotki - „WiN czuwa”, „W szeregach AK walczyliśmy zbrojnie o prawo do życia. W szeregach WiN walczymy politycznie o prawo do samoistnienia”. W drugą stronę szły raporty wywiadowcze, na terenie Giżycka sporządzane przez „Referenta Informacji” o pseudonimie „Morus”. Był nim Jan Boćkowski – pracownik giżyckiej poczty, pozyskany do współpracy przez F. Potyrałę. Kilka egzemplarzy tych dokumentów zachowało się archiwach. Na niektórych widnieje podpis „Oracza”.
Natężenie akcji propagandowej przypadło na okres referendum ludowego i miesiące poprzedzające wybory do Sejmu Ustawodawczego. Właśnie podczas akcji ulotkowej w Giżycku, na jesieni 1946r. nastąpiła wsypa punktu kontaktowego przy ul. Gdańskiej. Doszło do strzelaniny, polała się krew. Urząd Bezpieczeństwa zgarnął niemal całą siatkę WiN przybyłą z powiatu sokólskiego. W jednym z mieszkań w ręce bezpieki wpadło kilkaset druków propagandowych. Oznaczało to zamrożenie działalności WiN na terenie Giżycka. Czy na długo?
Wiele wskazuje na ponowne zaangażowanie szefa Inspektoratu „Feliks” w budowanie porwanych nici konspiracyjnych. „Oracz” wyznaczył na stanowisko prezesa WiN w Giżycku Wacława Ługowskiego (Długowskiego?) „Wojtka”, który pozostawał w konspiracji aż do amnestii w 1947 r. Czy była to konspiracja aktywna, nie sposób powiedzieć na podstawie bardzo skąpych informacji.
Na wiosnę 1947r. niemal cała organizacja na Białostocczyźnie podjęła decyzje o ujawnieniu. Z możliwości wyjścia z podziemia postanowili też skorzystać nieliczni pozostający na wolności działacze WiN na Mazurach. Jednak nie wszyscy byli zwolennikami takiego rozwiązania.
Podczas odprawy inspektorów Okręgu WiN Białystok, inspektor Franciszek Potyrała sprzeciwił się decyzji o ujawnieniu. Nie ufał komunistom? Nie wierzył w ich dobre intencje? Chciał kontynuować walkę? Każdy z tych powodów wydaje się prawdopodobny, bo mało kto w owym czasie wierzył w szlachetne zamiary „ludowej” władzy. Różnica brała się stąd, że część uczestników poakowskiego podziemia nie widziała sensu dalszej walki. Potyrała chyba widział, bo wobec decyzji o ujawnieniu, zaczął tworzyć na Białostocczyźnie własną organizację. Zamierzał nastawić się na działalność dywersyjną i wywiadowczą. Planował też nawiązać łączność z wywiadem któregoś z państw zachodnich, być może brytyjskim. Wkrótce po tej decyzji prezes Okręgu WiN Białystok Józef Ochman „Orwid” wydał na „Oracza” wyrok śmierci! Wykonał go jeden z żołnierzy podziemia w nocy z 3 na 4 kwietnia 1947 r.
Historycy różnią się w ocenie przyczyn tragicznej śmierci „Oracza”. Czy zginął, bo nie wykonał rozkazu swoich władz o ujawnieniu? Czy może zlikwidowano go na skutek misternej gry komunistycznej agentury? A może dlatego, że niemoralnie postępował w stosunku do kobiet i defraudował organizacyjne pieniądze? Podobno taką wersję wypadków rozpowszechniali niektórzy spośród dawnych kolegów. Czy może mówili to agenci, na zlecenie ubeckich mocodawców? Jaka była prawda? Śmierć Franciszka Potyrały wciąż czeka na swoje wyjaśnienie.
Waldemar Brenda