"W jej piersi trzepocze słaba nadzieja, jak żółty ptak, który odnalazł drogę do domu".
Jest to jedna z niewielu książek, która opisuje nie tyle co temat obozów koncentracyjnych, a skupia się na tym jak Żydzi musieli chować się podczas II wojny światowej aby nie trafić do obozów.
Młoda Żydówka wraz ze swoją córeczką znajdują schron w stodole. Są one zdane na 'gościnność' gospodarzy i muszą uwierzyć, że prawda o ich schronie nie wyjdzie na jaw.
Róża - mama małej Sziry, robi wszystko aby jej córeczka była bezpieczna przez co sama musi się godzić na warunki zapodane przez gospodarza, który z łatwością wykorzystuje fakt, że obie są bezbronne i są zdane na Niego.
Ta pozycja zdecydowanie pokazuje mam ile matka jest w stanie znieść dla dobra swojego dziecka, że miłość jest w stanie przezwyciężyć wszystkie niedogodności.
Obiecywałam sobie, że będę się wzbraniać od tej tematyki ponieważ kilka razy już się zawiodłam.
Ale nie mogłam przejść koło tej pozycji obojętnie.
Miała to byś opowieść jedyna w swoim rodzaju - i taka właśnie była.
Była piękna, była prawdziwa pomimo, że historia ta nie zdarzyła się naprawdę.
Autorka umiejętnie zabrała nas na podróż tych dwóch kobiet, które łączy miłość matki do córki i córki do matki, która jeśli raz zerwana - zawsze znajdzie drogę powrotną.