Antropologia, o jakiej mowa w tej książce, nie trzyma się sztywnych branżowych przyzwyczajeń ani powinności wyznaczonych akademickimi nawykami. Wykracza poza wąskie specjalistyczne standardy, przekracza granice, wchodzi na tereny zastrzeżone dla innych dyscyplin. Próbuje poszerzenia (i tak już niemal bezkresnych) przestrzeni antropologicznego poznania. W tym anarchicznym geście przejawia się niechęć wobec specjalistycznych narracji poszczególnych dyscyplin humanistycznych, a może i tęsknota za – boleśnie oddalającą się od nas – „wielką humanistyką”. Tak rozumiana antropologia nie chce być twardą nauką uprawianą more geometrico, jawi się raczej jako obiecująca hybryda rozumu i wyobraźni, dyskursu i sztuki.