Jeśli nie liczyć kilku zupełnie anormalnych przypadków, człowiek nie skłania się ku dobru, bo i jakiż bóg miałby go ku niemu popychać? Żeby zrobić coś – cokolwiek – niesplamionego złem, musi się przemagać, zadawać sobie gwałt. Ilekroć mu się to udaje – prowokuje, poniża swego stwórcę. A jeśli zdarza mu się być dobrym bez wysiłku czy kalkulacji, lecz w sposób naturalny – to na pewno skutkiem jakiegoś przeoczenia tam, na górze...