Dlaczego znowu nie zadziałała magia? Co jest ze mną nie tak?
O "Złodziejce książek" słyszałam i czytałam już od dawna. Patrząc po ocenach znajomych ludków, spodziewałam się czegoś naprawdę wyjątkowego. W związku z tym już sam tytuł wywoływał u mnie przyjemny dreszcz oczekiwania na wspaniałą czytelniczą przygodę. Im dłużej czekałam, tym więcej nadziei wiązałam z lekturą i pewnie dlatego czuję rozczarowanie. Łudziłam się jednak do ostatniej strony, że wydarzy się coś więcej, że książka wzbudzi we mnie zachwyt. Niestety na próżno.
Główną bohaterkę, Liesel Meminger, poznajemy w bardzo trudnym dla niej momencie – jej mama zmuszona jest oddać ją i brata do rodziny zastępczej, jednak brat nie przeżywa trudów podróży. Liesel nie rozumie, dlaczego mama ją zostawiła, nie czuje się dobrze w nowym domu. W szkole okazuje się, że dziewczynka mimo swojego wieku nie potrafi czytać, więc do tego zostaje pośmiewiskiem. Chwilę później wybucha wojna, która oznacza już definitywny koniec świata, który Liesel znała i rozumiała.
Zusak zaserwował nam trochę oczywistości – nie każdy Niemiec był zatwardziałym nazistą, istniało wiele takich miasteczek jak Molching, w których część ludzi po prostu chciała spokojnie żyć i nie interesowała się polityką, dopóki polityka nie wkroczyła do ich domów z buciorami, ale wtedy było już za późno. Inni byli fanatycznie oddani ideologii, gotowi do upadłego bronić swoich racji, przedkładali lojalność pon...