Jedyne, co w tej książce wydawało mi się trochę inne, to zwracanie się narratora do czytelnika, byśmy zanim poznali jakieś losy, wpierw je sobie wyobrazili. Nie było to takie złe, ale sprawiło, że nieco nie odbierałam jej jako książki, tylko rozmowę. Jakby autorka chciała, byśmy odebrali tą opowieść osobiście, jakby pragnęła się z nami spoufalić. I druk jest nieco mniejszy i ciaśniej osadzony. Rozdziały są średniej długości, ale zawierają po kilka razy trzykropek, który rozpoczyna inny etap historii innej osoby. Fabuła jest ułożona tak, że poznajemy kilku bohaterów, którzy w tym samym czasie robią coś innego, tylko na jakim czasie kończymy, wtedy inna osoba zaczyna. Pierwsze strony od razu przykuwają naszą uwagę i tak naprawdę im dalej, tym bardziej tajemniczo się robi. Odniosłam wrażenie, że w pewnym momencie opowieść przyspiesza, choć niby z opowieści to nie wynika. Jakby bohaterów coś goniło, albo ich czas się kurczył. Jakakolwiek postać się pojawia, jest owiana tajemnicą i przedstawiona na tyle, by zawsze wydawała nam się podejrzana. Czasami kiedy ktoś tu komuś coś opowiada, a ta druga osoba zadaje pytania, to wydaje nam się to wyreżyserowane, jakby zanikła gdzieś ta autentyczność akcji, a my, skoro musimy poznać pewne szczegóły, to postacie bawiły się w pytania i odpowiedzi. I choć nie bardzo czuć tą wiarygodność, to jednak same informacje bardzo nas interesują. Mamy tu trochę spekulacji i przeobrażenia w kryminał, a także zbyt szybkiego ufania nowo poznanym osobom....