Gdzie diabeł nie może tam Michniewicz Baszkę poślę. Dwoje asów polskiego wywiadu w brawurowej akcji na bajecznej Fuerteventurze.
Polski polityk, przebywający na wakacjach na Wyspach Kanaryjskich, dostaje ofertę współpracy od nacjonalistycznej fundacji hiszpańskiej, za którą stoi wywiad rosyjski. Baszka i Piotr mają go obserwować i dostarczyć dowody na jego zdradę. Nikt nie domyśla się, że w ślad za polskimi agentami ruszył bezwzględny zabójca, który na ich wyeliminować.
W tym tomie autor postawił na mniejszą dynamikę akcji koncentrując się bardziej na szczegółowym przedstawieniu mechanizmów działań wywiadowczych. Baśka i Piotr okrzepli w swej pracy, nabrali doświadczenia i z większym spokojem przystąpili do działań. Trochę brakowało mi ognia i brawury pierwszego tomu jednak Wyspy Kanaryjskie to nie Ukraina w stanie wojny więc i realia inne.
Tak jak w poprzednim tomie autor mocno nawiązuje do nieodległej rzeczywistości geopolitycznej. Osobiście sprawia mi to sporo przyjemności ponieważ lubię doszukiwać się różnych konotacji. Wstrząsającym doświadczeniem dla mnie było babranie się po kolana w błocie naszej rodzimej polityki, pełnej brudnych interesów, walki o wpływy, handlowania informacjami i stanowiskami, podczas gdy na Fuerteventurze polscy agenci z hasłem patriotyzmu na piersi ryzykowali swoje życie.
Wygląda na to, że pan Michniewicz na stałe zamierza wpisać Baszkę i Piotra w realia ...