„Parę sekund może zmienić wszystko…”
To pierwsze zdanie, które znajdziecie w opisie tej historii i stanowi jej kwintesencję.
Ellen zostaje poproszona przez nieznajomą kobietę, aby przez chwilę zajęła się dzieckiem, ta musi tylko odebrać telefon, zaraz ma wrócić… jednak znika bez śladu, a w ramionach bohaterki śpi mała dziewczynka…. W torbie, którą miała przy sobie kobieta i którą została w pociągu Ellen znajduje kartkę, aby zajęła się Mią i nikomu nie ufała, nawet policji. Co ma zrobić w takiej sytuacji? Jak się później okazuje dziewczynka stanowi „klucz” w pewnej sprawie.
Już w pierwszym rozdziale przepadłam, akcja od samego początku pędzi jak pociąg TGV, choć w pewnym momencie odniosłam wrażenie, jakby na moment zwolniła, ale tylko na chwilkę ( w końcu czasem potrzebne są chwile oddechu 🙂)
Razem z bohaterką wpadamy w wir zdarzeń, które z każdą chwilą się komplikują i stają się coraz bardziej niebezpieczne. Ellen za wszelką cenę chce chronić dziewczynkę, przecież to tylko mała istotka, niczemu nie jest winna, ale właśnie to małe dziecko jest w największym niebezpieczeństwie.
Tu nie ma prostego rozwiązania, a Ellen z każdą kolejną stroną popada można powiedzieć w obłęd i sama stara się rozwiązać tę sprawę. Całą historię poznajemy z kilku perspektyw i czytając kolejne rozdziały czytelnik zastanawia się komu faktycznie ma ufać, kto chce naprawdę dobrze dla tego małego dziecka!
Finał?! No nie spodziewałam się, ale kompletnie! Uwielbiam takie mom...