Po przeczytaniu pierwszej części Trzcinowisko, która okazała się spektakularną lekturą ogromnie wyczekiwałam kolejnej części. Seria z detektywem Aleksandrem Zamojskim i policjantką Roma Sułecka to niesamowicie elektryzująca lektura, po którą warto sięgnąć. A dlaczego? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
1 listopada 2008 roku zaginęła rodzina Hazelów. Iwona, jej mąż Daniel i troje dzieci. Dom sprawiał wrażenie, jakby opuścili go tylko na chwilę. W zlewie zostały brudne naczynia, na ławie w salonie rozłożony zeszyty z pracami domowymi dzieci. Wyglądało jakby rozpłynęli się w powietrzu. O tej sprawie mówiły media w całej Polsce. I minęło 15 lat a rodzina nadal się nie odnalazła.
Do detektywa Aleksandra Zamoyskiego zgłasza się babcia zaginionych wnucząt i córki, która zapewnia, że widziała zaginionego wnuczka. Tymczasem w mieście znika nastolatka, a jej poszukiwaniami zajmuje się Roma Sułecka. Wszystko wskazuje na to, że te dwie sprawy są ze sobą powiązane. Czy tym razem uda się detektywowi rozwikłać zagadkę, na którą nikt nie był w stanie odpowiedzieć przez tyle lat.
Ta książka wciąga od pierwszych stron. Jest ciekawa, dynamiczna, tajemnicza, błyskotliwa przez co nie czyta się jej tylko pochłania. Fabuła oparta na prawdziwych wydarzeniach jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię i dodaje jej kwintesencji.
W kulminacyjnym momencie wszystko wychodzi na jaw, wszystko tak pięknie ze sobą się łączy, że aż nie mogłam w to uwierzyć, a jednocześnie zakończenie tak mocno zaskakuje i wciska w fotel.
Powieść ta przenika mocno pod skórę i jest nie do zapomnienia. Choć nie znajduje się tu przelew krwi i oddech mordercy na karku, ale niepokój, skrajne emocje i zaciekawienie gwarantowane.
@kingawojjcik od lat udowadnia, że jej powieści są fascynujące i niesamowicie elektryzujące. Polecam ogromnie. Czekam na ciąg dalszy.......