Rzadko kiedy zdarza mi się wychwalać zbiory opowiadań i antologie, bo prawie zawsze znajduję w nich teksty, które mnie nudzą, irytują lub w ogóle grzęzną gdzieś pomiędzy półkulami mózgu i nie potrafię doczytać ich do końca. "Wypalić Chrom" jest jednym z wyjątków. To bardzo dobry zbiór opowiadań a przynajmniej obecnie tak go odbieram. Czytałem dawno temu jego poprzednie wydanie (pod tytułem "Johnny Mnemonic") i, jak się okazało, niewiele z tamtej lektury zapamiętałem, poza tekstem tytułowym. Teraz teksty Gibsona spodobały mi się znacznie bardziej niż na początku mojej kariery czytelniczej i sądzę, że na dłużej pozostaną w pamięci. Jednym z powodów jest niezwykły talent ekstrapolacyjny autora. Opowiadania powiązane z "Trylogią Ciągu" Gibsona cieszą tymi samymi szczegółami technologicznymi i obyczajowymi, które możemy znaleźć w "Neuromancerze". Wiele z nich pojawiło się już w pewnym zakresie we współczesnym świecie. A trzeba pamiętać, że te teksty zaczęły powstawać w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie twierdzę, że wizje Gibsona zrealizują się w całości, ale niektóre jego utwory tracą powoli charakter literatury science fiction i coraz bardzie przypominają realistyczne technothrillery. Teraz, w świecie sieci, chmur danych, dronów, czipów ID, haseł, PINów, modyfikacji genetycznych i wirusów ransomware'owych, te opowiadania więcej zyskały niż straciły, gdyż większości ludzi wydają się przystępniejsze. Może jeszcze nie wpinamy mózgów do sieci, ale wyraźnie zamierzamy...