Najnowszą książką "ojca cyberpunku" - Williama Gibsona, która ukazała się na polskim rynku jest czwarta już z kolei jego powieść nosząca tytuł "Wirtualne Światło". Nie odnajdziemy już postaci i miejsc znanych z "Trylogii Ciągu", lecz zostaniemy przeniesieni w rok 2005 na tereny dawnej Kalifornii, podzielonej na dwa dystrykty - NoCal i SoCal. Tytuł powieści stanowi nazwę specyficznych okularów, przypominających nieco zestaw wirtualnej rzeczywistości, pozwalające na dostęp do różnych baz danych, bez fizycznego kontaktu z siecią. Okulary te, a zarazem niemalże cała ars movens intrygi, dostają się w ręce młodej kurierki i gdy ich poprzedni właściciel zostaje znaleziony martwy, rozpoczynają się poszukiwania sprawcy, w które angażują się niebagatelne siły... Z założenia powieść ta ma obrazować życie mieszkańców futurystycznej Kalifornii, pośród których znajdziemy biedotę, zamieszkującą prowizoryczne "miasto", zbudowane na moście Golden Gate; policję; naukowców; najemnych łowców głów; rowerowych kurierów; hackerów i sekty religijne.Intryga schodzi niejako na plan drugi, aby pozwolić czytelnikowi na poznanie wszelkich tajników przedstawionej rzeczywistości, w czym pomaga niezwykle sugestywny styl, jakim Gibson opisuje np.: mieszkańców mostu Golden Gate i ich historię czy środowisko "telewizyjnej sekty religijnej wielebnego Fallona". Kryje się w tym pewna nostalgia i zaduma nad kierunkiem, w którym zmierza nasza cywilizacja, gdyż w zasadzie można tę powieść odbierać jako groteskowy obraz współczesnej rzeczywistości. Nie można bowiem oprzeć się wrażeniu, iż ów wycinek świata, jaki możemy oglądać, stanowi postmodernistyczny ekstrakt leku przed przyszłością, wyrażony "groźną formą" groteski i trudno wyczuwalnym posmakiem surrealizmu. Oczywiście pisząc w ten sposób, Gibson nie mógł uniknąć swoistego schematyzmu i powtórzenia cech, występujących w jego poprzednich powieściach, co jednak nie zawadza ponad miarę w lekturze. Czytając ową powieść można odczuć silną nostalgię oraz rozkład i inercję emanujące z postaci bohaterów. Rzeczywistość nie jest taka, jaką miała być. Nic nie jest tym, czym kiedyś było i choć czuje się pragnienie powrotu do starych realiów; pragnienie, które nigdy nie może się spełnić. Czytając tę powieść niemalże na każdym roku odnosimy dziwne wrażenie, że to wszystko już kiedyś było lub wręcz trwa w obecnej chwili, nieważne czy w USA, czy gdziekolwiek indziej na świecie, co globalizuje problemy poruszone w książce. "Wirtualne Światło" przybiera formę synkretyczną, łącząc w sobie elementów innych gatunków fabularnych, głównie literatury sensacyjnej lat 50-tych; industrialnych wizji świata i dychotomicznego podziału społeczeństwa (kanonicznym przykładem takiego obrazu jest powieść amerykańska, głównie "Myszy i ludzie" i "Grona gniewu" a u Gibsona postacie Skinnera - starego mieszkańca Mostu i Yamazakiego - zamożnego studenta, dla którego Most jest nową tajemnicą); oraz amerykańskiego kina drogi. Jak zatem widać sporo tu nawiązań do kultury Stanów Zjednoczonych, choć moim zdaniem jest to celowe zaznaczenie intencji i podkreślenie bliskich związków świata przedstawionego z rzeczywistym. Niestety, podczas czytania odczuwa się, iż autor, chcąc jak najszerzej opisać swój świat przedstawiony poprzez stworzenie fabularnej galerii miejsc i bohaterów, nieco pogubił się w intrydze, która jest jakby bardziej fragmentaryczna i nieciągła niż w, powiedzmy, "Neuromancerze" czy "Grafie Zero" - kilka jej elementów wydaje się być wstawionymi na siłę, tak jakby William Gibson nie potrafił znaleźć rozsądnego ich wytłumaczenia. Odbierając "Wirtualne Światło" jako powieść nie czuje się tej głębi, która wręcz narzuca się w opowiadaniach z cyklu "Wypalić Chrom", lecz z drugiej strony - zważywszy na jej formę i zakładając iż nadrzędnym celem było ukazanie wyimaginowanego świata roku 2005 (bądź wizji nieco bardziej odległej, acz nie do końca nierzeczywistej), lektura tejże powieści może dostarczyć wielu niezapomnianych wrażeń.