" Zwiedzieli się o przybyszu sąsiedzi. Poschodzili się przed dom. W oczach ich, w twarzach, w słowach, kóre szeptali nie bez lęku, jak ognik tliło się błaganie o ratunek. Dygotali z febry, majaczyli w gorączce.
-No to wybrałem się w świat, żeby niewszczęsnych ratować od koszmarów. Przyrzekłem to mej chrzestnej pani..."
-No to wybrałem się w świat, żeby niewszczęsnych ratować od koszmarów. Przyrzekłem to mej chrzestnej pani..."