Całkiem nieźle mi się ją czytało. Wciągnęłam się od razu i pierwsze co spostrzegłam, to, że postacie lubią wywierać na innych presję. Jakby nie rozumieją ich słowa NIE, tylko wydaje im się, że gdy wystarczająco długo pomarudzą, to przekonają rozmówcę do swojego zdania, swoich planów i uczynków. Jakby zdanie drugiej osoby się dla nich nie liczyło. Nasza męska postać wie, że na rodzinę nie ma co liczyć, dlatego chciał wstąpić do bractwa, by móc mieć zbitkę przyjaciół, którzy zawsze mu pomogą. Tylko czy aby się nie przeliczył?
Historia pokazuje, że przypadek nie istnieje. Chłopak z książki, którego zainteresowaniem jest hokej w wyniku dziwnego splotu wydarzeń spędza gorącą noc z pewną dziewczyną. Niestety nie wyszło tak jak miało być, więc gniew pozostał jedynym wspomnieniem z tamtego dnia. Powracając do przeznaczenia, los daje im ponowną szansę na naprawienie swoich relacji, tylko jakby sam postawił im warunek. Tam gdzie trafili, jest całkowity zakaz spoufalania się w jakiejkolwiek kategorii cielesnej czy też mentalnej. W końcu nie wszyscy muszą wiedzieć, że coś ich kiedyś łączyło. Tylko czy oni sami również o tym zapomnieli? Poznając historię z punktu widzenia postaci widzimy jak ona na niego reaguje, co myśli i co robi. Autorka poprowadziła historię w sposób delikatny, gdyż jedna z osób będzie się drugiej zwierzała i w ten sposób ich więzy się zacieśniają. Trochę zagrała tutaj uczuciem i wspominaniem przeszłości, przez co historia z poważnej zrobiła się trochę dramat...