Powieści w której magia przeplata się ze zwyczajnym życiem. Nie spotkałam się do tej pory z książką, która w tak wyjątkowy sposób łączy ze sobą fantastykę z powieścią obyczajową. “Siostry z lasu” to swoisty pamiętnik Tove, w którym od czasu do czasu władzę nad słowami przejmuje Laaban.
W tej książce nie znajdziecie wartkiej akcji, wielkich miłosnych uniesień. W tej historii za to odnajdziecie wielki trud, ból, tęsknotę, walkę o lepsze jutro dla siebie i swoich dzieci. Tove przeszła bardzo wiele i choć nie raz życie łamało się jej w pół nie poddała się, a wręcz dała dom, schronienie dwójce dzieci, którzy potrzebowali matki.
Ta seria nie jest łatwą, lekką i przyjemną opowieścią, nie każdy się w niej odnajdzie, nie każdy pokocha świat Tove. Ja jednak popłynęłam… w pierwszej części to samotność gra pierwsze skrzypce, w tej Tove odnajduje swoje miejsce na ziemi, wciąż musi podróżować, by odnaleźć swoje zmarłe pobratymczynie, ale wraca, zawsze wraca do swych dzieci i partnera. Jej suche serce odnajduje w Gorhanie swoją opokę ich losy już zawsze będą szły ramię w ramię.
Bardzo podobała mi się ta historia, dodatkowym smaczkiem jest audiobook, w którym zatracałam się wieczorami, głos pani Klaudii Bełcik jest idealny, lektorka w tak rewelacyjny sposób oddała charakter Tove… Brak mi słów by to określić.