Adam, Julia, Tymon, Ewa, Maksymilian to główne postacie tej książki.
W pierwszej chwili, gdy sięgnęłam po te lekturę, pomyślałam, że będzie to coś w rodzaju „Listów do M” i przyznam szczerze, że niewiele się pomyliłam, tylko…
No właśnie, to jedno maleńkie „tylko” sprawiło, że początkowo bardzo czułam się zagubiona w wątkach i historiach odnoszących się do poszczególnych postaci.
Jak to mówią „im dalej w las…” tym z każdym kolejnym rozdziałem, będąc bliżej finału, coraz bardziej odnajdowałam się w tej patchworkowej historii.
Jest to książka o niesieniu pomocy, o cieple jakie można okazać innym, ale to również opowieść o podejmowaniu często bardzo trudnych decyzji oraz o nawiązywaniu relacji między ludźmi. Są w niej również wątki mocno odnoszące się do przygotowywania świąt.
Losy bohaterów w pewnym momencie łączą się ze sobą i początkowy chaos jaki ogarniał mój umysł został uspokojony.
Moim zdaniem, autorka przekazując nam tę książkę daje ciepłą, refleksyjną opowieść, która z pewnością poruszy niejedno serce.
Być może początkowo pomyślałam:’ „ale to już było”, zarówno w „Listach do M” jak i w innych powieściach (chociażby w książce Karoliny Wilczyńskiej - „Święta do wynajęcia”) ale zauroczył mnie pomysł z organizowaniem wspólnej wigilii dla seniorów z Domu Opieki z dziećmi z Domu Dziecka.
Nie wiem, czy fabuła tej p...