Anna Kamińska podjęła się trudnego zadania - opisać kobietę, ikonę himalaizmu polskiego, ba światowego. Książka o Wandzie Rutkiewicz została podzielona na trzy główne części. Mamy tu lata młodości Wandy i jej relacje z rodziną. Trudne chwile, ważne decyzje rzutujące na resztę życia. Ale także poznajemy pierwsze pasje himalaistki, jej upór i dążenie do celu. Płynnie przechodzimy w pierwsze wyprawy górskie, aż po wyprawy w Himalaje. I niewyjaśnioną śmierć, zaginięcie...? Tajemnica nie będzie chyba rozwikłana.
Uważam, że publikacja jest świetna. Poruszająca biografia o kobiecie, która potrafiła iść własną drogą. Zrobiła wszystko by być wolną i żyć według własnych zasad. Książka bywa w moim odczuciu smutna, gdy patrzymy na relacje Wandy, a z drugiej strony czułam podziw dla siły i determinacji alpinistki. Publikacja pełna jest zdjęć oraz dokumentów dotąd niepublikowanych. To podnosi wartość biografii.
Dziś przypada tragiczna data w historii himalaizmu. Wybitna Polska alpinistka zaginęła na stokach góry Kanczendzongi w roku 1992. Datę śmierci ustalono później na 13 maja 1992 roku. Miałam wtedy prawie dziesięć lat, coś mi się obiło o uszy. Czułam tą tragedię, ale to nadal było dość enigmatyczne dla mnie. Jako nastolatka złapałam bakcyla gór. Wcześniej lubiłam góry, ale nie weszły mi w krew. To wejście na Giewont spowodowało, że góry mnie oczarowały. Tym, którzy chodzą po górach nie trzeba tłumaczyć tego stanu, a ci którzy nie...